Enigmatyczny fragment komunikatu Gdańskich Nieruchomości może zostać odczytany jako próba zastraszenia osób zadających niewygodne pytania? Miejski zakład wydał komunikat w sprawie pożarów, do jakich doszło w budynku przy ulicy Owsianej. Poinformowano w nim m.in. o tym, że urzędnicy złożyli w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, brali przy tym pod uwagę „aktywność medialną różnych osób”.
W komunikacie wyjaśniano, że w sobotę nie wybuchł kolejny pożar w budynku przy ulicy Owsianej, a przyjazd straży pożarnej związany był z możliwym „dalszym tleniem się pogorzeliska”. Poza rewidowaniem liczby pożarów, do których doszło w ostatnim czasie w pustostanie (o sprawie pisaliśmy >>> TUTAJ), w komunikacie znalazła się także informacja o złożeniu zawiadomienia w prokuraturze:
Czym jest „całe tło zdarzeń”? Czy chodzi o zakusy deweloperów, którzy mogliby chcieć przejąć grunt? Czy może mamy do czynienia ze spiskiem mającym na celu oczernienie magistratu lub Gdańskich Nieruchomości? I czym jest „aktywność medialna” – czy chodzi o działania aktywistów miejskich, radnych, dziennikarzy? I jakie osoby są podejrzewane o popełnienie przestępstwa: radni, działacze, anonimowi internauci, sygnaliści mający kontakt z radnymi, dziennikarze, przedsiębiorcy? Czekamy na odpowiedź urzędników.
O ustosunkowanie się do sprawy poprosiliśmy Łukasza Hamadyka, prezesa stowarzyszenia Gdańsk Tworzą Mieszkańcy i byłego radnego, który relacjonował wybuch pożaru w mediach społecznościowych.
– Dziwny komentarz. W takim razie zaczynam spać z przygotowaną szczoteczką do zębów, bo nie wiem, czy nie okaże się, że poprzez ujawnienie sprowadzania rakotwórczej ziemi do Port Serwisu czy spuszczania chemikaliów z Siarkopolu do Wisły, czy innych podpaleń, nie zostanę wzięty pod jakąś lupę – mówi. – A tak na serio, to szczerze mówiąc, nie wiem, czemu ma to służyć. Przyznaję, nie czuję się winny, nie będę kontaktował nikogo ze swoim prawnikiem, mimo że byłem pierwszy na miejscu pożaru i relacjonowałem to w mediach społecznościowych. Teraz mamy słowną kwadraturę koła, jedni mogą odbierać to jako zastraszenie, inni jako nadgorliwość, jeszcze inni jako brak przygotowania – stwierdza.
– Jestem zbulwersowany komunikatem Gdańskich Nieruchomości. O ile ten fragment dotyczący jakichś podejrzeń wobec osób, które zgłaszały sprawę, jest dla mnie kuriozalny, to pozostałe fragmenty dotyczące samej działalności Gdańskich Nieruchomości są po prostu nieprawdziwe – ocenia. – Gdańskie Nieruchomości wskazały m.in., że dysponują zintegrowanym systemem informatycznym z obiegiem dokumentów, niestety realia są takie, że każdy z pracowników Gdańskich Nieruchomości, którzy przychodzą na interwencje, nie dysponują laptopem czy tabletem, by móc skorzystać z takiego systemu elektronicznego. Często sami pracownicy są zaskakiwani dokumentami, które posiadają lokatorzy. To pokazuje, że jest to fikcja – dodaje radny PiS.
Ponadto w komunikacie urzędnicy wypominają zaangażowanie w sprawę posłowi Kacper Płażyńskiemu, uznając, że chce on sobie przypisać „zasługi” Gdańskich Nieruchomości:
Jest to odpowiedź na słowa posła, które wypowiedział w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej. Więcej na ten temat można przeczytać w tekście „Politycy PiS chcą reformy Gdańskich Nieruchomości. Domagają się m.in. inwentaryzacji, audytu i kompleksowych remontów”.
O sobotniej akcji straży pożarnej w budynku przy ulicy Owsianej można przeczytać w tekście „Ogień w należącym do Gdańskich Nieruchomości budynku przy ul. Owsianej. To już… czwarta taka sytuacja w tym miesiącu”.
Pełen komunikat Gdańskich Nieruchomości dostępny jest na facebookowym profilu zakładu, gdzie pod postem z komunikatem znajdują się także komentarze radnych PiS.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl