„Mogliśmy być w zupełnie innej sytuacji. A tak nadal zajmujemy ostatni wagon – strefę ciszy w Pendolino”. Piłkarze Arki po remisie z Lechem [POSŁUCHAJ]

Ten mecz mógł się zakończyć absolutnie każdym wynikiem. Arka mogła przegrać, i to wysoko. Mogła również wygrać, bo okazje ku temu też były. Skończyło się na remisie i mimo wszystko – na niedosycie. Bo trzy punkty z Lechem były na wyciągnięcie nogi Kamila Antonika.
„KAMIL MÓGŁ DRUGI RAZ ZOSTAĆ BOHATEREM MECZU”

– Gdyby nie sytuacja z ostatniej minuty, to ten punkt bralibyśmy w ciemno – przyznał na pomeczowej konferencji Jacek Zieliński. – Lech piłkarsko był lepszym zespołem, miał swoje sytuacje i nie byłoby co wybrzydzać. Natomiast mając taką sytuację – i sytuację, którą my mamy w tabeli i w lidze – to bardzo szkoda. Praktycznie z niczego mogliśmy zapewnić sobie trzy punkty – przyznał trener.

Sytuacja z 93. minuty meczu zapewne śniła się zeszłej nocy nie tylko głównemu bohaterowi akcji. Publiczność przy Olimpijskiej na moment zamarła, oglądając samodzielny rajd Kamila Antonika, który miał idealną okazję ku temu, by odmienić obraz spotkania oraz poprawić coraz bardziej niepokojącą sytuację Arki w tabeli.

– Prawda jest taka, że Kamil drugi raz mógł zostać bohaterem meczu. Gdyby w Szczecinie trafił to, co było, gdyby dzisiaj trafił to, co było, to bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji. A tak, niestety, ostatni wagon, strefa ciszy w Pendolino i dalej nim jedziemy – kontynuował trener żółto-niebieskich.

W meczu drugiej kolejki Ekstraklasy przeciw Pogoni, w 58. minucie i sytuacji sam na sam z bramkarzem, lepszy od Antonika okazał się Dante Stipica. W sobotni wieczór w Gdyni, napastnik Arki zostawił z tyłu holenderskiego golkipera Lecha, ale w ostatniej chwili jego akcję skutecznie przerwał Djordje Crnomarković.

– Wiedzieliśmy, że piłkarsko to Lech będzie lepszym zespołem. My mieliśmy to zrównoważyć innymi cechami i zrobiliśmy to. Ale warunek był jeden: nie tylko się bronić, ale i coś postraszyć Lecha – zaznaczył Jacek Zieliński.

Posłuchaj pomeczowej konferencji Jacka Zielińskiego:

„NIE ZAUWAŻYŁEM WYBIEGAJĄCEGO Z TYŁU OBROŃCY”

Większego straszaka niż sytuacja Kamila Antonika w ostatnich minutach spotkania – nie było.

– [Po meczu w Szczecinie – przyp. red.] Każdy mi doradzał, żeby mijać. W tej sytuacji stwierdziłem zatem, że ominę bramkarza, ale nie zauważyłem wybiegającego z tyłu obrońcy. No i tak wyszło, że przerwał sytuację – mówił po meczu Antonik, który w 63. minucie zastąpił na boisku Mateusza Młyńskiego.

Mimo wszystko, młody zawodnik starał się szukać pozytywów.

– Widać było, że po meczu z Zagłębiem poprawiła się nasza gra w defensywie. Widać było, że jest dużo bardziej konsekwentnie w obronie, tak jak kazał trener. Myślę, że zrealizowaliśmy plan, bo nie straciliśmy bramki. To najważniejsze – kontynuował 20-latek.

Co ciekawe, w niefortunnej dla Arki akcji z 93. minuty obejrzeliśmy dwóch najszybszych zawodników spotkania. W Arce autorem najszybszego sprintu był właśnie Antonik (34,10 km/h), a w Lechu – Crnomarkovic (31,84 km/h), którego interwencja miała dla lechitów nie mniejsze znaczenie, niż dla podopiecznych Jacka Zielińskiego to, co po raz kolejny w bramce pokazywał Pavels Steinbors.

Posłuchaj pomeczowej wypowiedzi Kamila Antonika:

PAVELS STEINBORS PONOWNIE WYRÓŻNIONY

Pomimo wyniku, który pozostawił posmak niedosytu, sobotnie popołudnie upłynęło w Gdyni pod znakiem sentymentów i mimo wszystko – uśmiechu. Klub przedstawił wybraną drogą głosowania jedenastkę 90-lecia, której odkrywanie w przerwie meczu kibice rozpoczęli od nazwiska: Steinbors.

– Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem, jeśli chodzi o wyróżnienie w postaci miejsca w jedenastce 90-lecia Arki, podobnie jak w przypadku rozegranego tydzień temu setnego spotkania w jej barwach. To dla mnie bardzo dużo znaczy – mówił zamyślony bramkarz Arki, który przed meczem z Lechem odebrał symboliczną koszulkę z numerem 100.

Łotysz jako jedyny nie mógł pogodzić obowiązków boiskowych z klubową uroczystością, na przerwę bowiem oczywiście musiał udać się wraz z kolegami do szatni. Innym wielkim nieobecnym był Luka Zarandia, który w lipcu opuścił Arkę na rzecz belgijskiego Zulte Waregem.

– Wiadomo, to są nagrody indywidualne, a nie drużynowe. Chciałbym dodać do tego jakąś nagrodę drużynową, bo kilka lat temu świętowaliśmy zdobycie Pucharu Polski i bardzo mi tego brakuje. Ale to dla mnie duży zaszczyt, trafić do takiej jedenastki – kontynuował Steinbors.

Posłuchaj rozmowy z Pavelsem Steinborsem:

„GDYBYŚMY STRZELILI W TEJ KOŃCÓWCE…”

Choć skutecznymi interwencjami przyczynił się do wybronienia przez Arkę remisu, sam też miał chrapkę na więcej. – Gdybyśmy strzelili w tej końcówce… to ja nie wiem, byłby miód – mówił po meczu do mikrofonu Radia Gdańsk.

Sytuację Kamila Antonika oglądał, oczywiście, z przeciwnej strony boiska. – Coś mnie tak w środku… Tak poczułem, że jednak strzelimy tę bramkę. Byłby to fajny prezent, szczególnie w taki dzień jak 90-lecie Arki. Musimy jeszcze popracować, żeby strzelać te gole – przyznał.

– Niestety, albo „stety”, mamy jeden punkt. W sumie chyba jednak „stety”. Szanujemy go i myślę, że w przyszłości nam pomoże – dodał po chwili zastanowienia bramkarz żółto-niebieskich.

– Chcę dojść do momentu, w którym jakikolwiek zespół by nie przyjeżdżał do Gdyni, to będzie wiedział, że będzie im ciężko, bo tutaj nie ma szans – bo grają tu faceci, którzy spalą murawę, tak będą biegali, podsumował Steinbors.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj