Kolejny dzień 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni już się zakończył. Nie zabrakło zamieszania, gdyż Konkurs Główny został uszczuplony o jedną produkcję – „Solid Gold”.
Z „powodów formalnych” film Jacka Bromskiego jednak nie pojawi się na festiwalu. Jak wytłumaczył to dyrektor imprezy Leszek Kopeć, pisaliśmy >>> TUTAJ.
Poza tym festiwal przyniósł nam kolejne produkcje i – co ważne – kolejne udane. Poniżej lista filmów, które obejrzeliśmy drugiego dnia imprezy.
„ŻELAZNY MOST”
Bartłomiej Topa po zeszłorocznej „Dziurze w głowie” stara się chyba o miano najpoważniejszego i „najtrudniejszego” aktora gdyńskiego festiwalu. „Żelazny most” Moniki Jordan-Młodzianowskiej to film bardzo ponury. Bohaterem – wraz ze swoją dramatyczną sytuacją – jest górnik Oskar, który uwięziony został w kopalni. Nie wiadomo nawet, czy żyje. Z nową rzeczywistością nie może poradzić sobie jego żona. Tym bardziej, że Oskar był wysyłany do pracy na najtrudniejszych odcinkach kopalni, by ona mogła sypiać w tym czasie z jego kierownikiem i zarazem najlepszym przyjacielem. Filmowi można zarzucić kiepskie dialogi i przewidywalność, ale osoby zainteresowane motywem nie czarno-białej zdrady może on zadowolić.
„SUPERNOVA”
Film Bartosza Kruhlika udowadnia, jak niewiele trzeba mieć miejsca, by stworzyć wartościową produkcję. Praktycznie cała akcja dzieje się tu na wąskim odcinku drogi, a wątków jest wiele – pijący mąż, utracona miłość, tragedia rodzinna, psychiczny rozpad, bezkarność władzy, siła ludu, ukrywanie prawdy… Jak na dość krótką produkcję, z filmu można wynieść zaskakująco wiele.
„PROCEDER”
Kradzieże samochodów, handel narkotykami, pobicia, odsiadki w więzieniu, a z drugiej strony miłość czy muzyczne płyty, które okazywały się hitami. Życie i śmierć popularnego rapera Tomasza Chady to z pewnością materiał na bardzo mocną historię. I taką pokazuje nam Michał Węgrzyn. W główną rolę wciela się tu gdańszczanin, znany choćby z występów w Teatrze Wybrzeże Piotr Witkowski. I trzeba podkreślić – robi to bardzo udanie, bo tworzy kreację osoby potrafiącej porywać tłumy, ale z drugiej strony absolutnie tonącą w autodestrukcji. Przesłaniem filmu, jak twórcy wprost podkreślają na samym jego końcu, jest zwrócenie uwagi szerszego grona na dzieła twórców nurtu ulicznego rapu.
mili