Mniej kontrowersji okołofestiwalowych, więcej filmów – tak minął nam czwartek na 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
Poniżej jak zwykle prezentujemy opisy produkcji, które udało nam się zobaczyć na gdyńskiej imprezie.
„PIŁSUDSKI”
Zawieść się na Piłsudskim? To nie jest określenie pasujące do tego, co wiemy z polskiej historii. Tym bardziej szkoda, że po seansie filmu o legendarnym marszałku trudno mieć pozytywne odczucia. Z niezwykłych wydarzeń Michał Rosa zrobił zaskakująco nudny film. Reżyser postawił na pokazanie marszałka nie tylko w charakterze wielkiego wodza – chociaż i to w obrazie wyraźnie widać – ale przede wszystkim człowieka, który bywa zmęczony nieustanną walką, rewolucjonisty czy kochanka. Ta ludzka twarz została zresztą brawurowo zagrana. Borys Szyc dzięki swojej wersji Józefa Piłsudskiego dołączył do grona konkurujących o nagrodę dla najlepszego aktora. Jednak choć próbował „ciągnąć” ten film do góry, to obraz przegrał walkę o sukces już w fazie planowania. Józef Piłsudski zasługuje na lepsze dzieło.
„CZARNY MERCEDES”
Takiego filmu noir podczas tego festiwalu brakowało. Janusz Majewski zabrał nas w niecodzienną podróż po okupowanej w trakcie II wojny światowej Warszawę. Doświadczony reżyser w tych realiach zmieścił jeszcze historię kryminalną, w którą uwikłało się kilka osób. Zamordowana zostaje małżonka cenionego prawnika, a motyw miało wiele osób. Niestety, nie wszystko tu pasowało tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. W pierwszej połowie można było uznać ten film za jedno z objawień. Jednak długo budowane napięcie musi znaleźć swoje ujście w zaskakującym finale. Tutaj tego nie było. Dlatego oczekiwania ostatecznie nie zostały spełnione. Mimo to film i tak warto obejrzeć. Potrafi mocno wyraźnie oderwać od rzeczywistości.
„MOWA PTAKÓW”
W tym przypadku odbiór publiczności można porównać do „Doliny bogów”. Niektórzy docenili piękno, inni zasnęli. Ale „Mowa ptaków” jest filmem znacznie bardziej dynamicznym, zawierającym więcej uniwersalnych przesłań, mocniej krytykującym otaczającą nas rzeczywistość. Jednym z głównych motywów jest tu szybko narastający faszyzm. Twórcy ukazują, jak młodzi ludzie wchłaniają podstawy tej ideologii i szybko myśl przekuwają w czyny, zarażając przy tym innych. Film jest też swoistym hołdem dla wiedzy, wszystkie dialogi płyną niczym oryginalny poemat z rymami i zabawami słowem. Dzieło jest warte odnotowania również dlatego, że jest realizacją ostatniego scenariusza Andrzeja Żuławskiego, prawdziwego mistrza polskiego kina. Za kamerą oczywiście jego syn – Xawery. No i fantastyczna rola Sebastiana Fabijańskiego, któremu kroku dotrzymywali pozostali aktorzy.
mili