Ławki w centrum Słupska były problemem, więc je… zabrano. Mieszkańcy podzieleni w ocenie

Usunięto część ławek z centrum Słupska. To efekt skarg mieszkańców na bezdomnych i nietrzeźwych leżących całymi dniami na skwerze przy ulicy Bema.

Zdaniem mieszkańców podobnie jest w nocy, zwłaszcza w weekendy. Prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka podkreśla, że próbowano różnych sposobów, żeby „ucywilizować” korzystanie z ławek, ale bezskutecznie.

– Stawiamy ławki na prośbę mieszkańców, ale tym razem musieliśmy je usunąć. Nasze starania, żeby skłonić osoby, które je „okupują”, żeby korzystały z nich w inny sposób, spełzły na niczym. Nikt nie chce siadać po nich na ławkach. Mamy tu spożywanie alkoholu i załatwianie potrzeb fizjologicznych w tym miejscu, ale również steki wyzwisk i wulgaryzmów, które padają w również w stosunku do osób, które zwracają im uwagę. Niestety musieliśmy zdemontować ławki. Stawiano je z myślą o turystach i mieszkańcach. Otrzymałam petycję i długi dramatyczny list w tej sprawie. Musimy reagować – dodaje prezydent Słupska.

ŁAWEK NIE MA, ALE PROBLEM NIE ZOSTAŁ DO KOŃCA ROZWIĄZANY

Mieszkańcy centrum Słupska są podzieleni w sprawie usunięcia ławek. – Wspaniały pomysł. Tu się działy dantejskie sceny. Zwłaszcza w weekendy. Nic nie pomagało. Policja i straż miejska przyjeżdżały, zabierały tych panów, a oni za chwilę wracali. Syf i brud niegodny centrum miasta. Rano stosy butelek i opakowań po jedzeniu. Teraz jest dużo lepiej – mówi mieszkaniec ulicy Bema pan Grzegorz.

– Ja nie zauważyłam żadnej zmiany. Nie ma ławek, ale nadal siedzą tu na murkach i piją. Do 4 rano jest hałas. Właściciele okolicznych lokali i sklepu dbają tylko o to, żeby mieć klientów, a nie pilnują porządku. Klienci wychodzą na zewnątrz, hałasują, przeklinają, palą papierosy, wyrzucają śmieci, gdzie popadnie i nic się nie zmieniło. Jakby pan zobaczył, co się tu dzieje od piątku do niedzieli. Tego się nie da opisać – mówi lokatorka z budynku sąsiadującego ze skwerem przy ulicy Bema.

POLICJA INTERWENIOWAŁA WIELOKROTNIE

Słupska policja odnotowała kilkanaście wezwań w tym roku na skwer przy ulicy Bema. Najczęściej chodziło o zakłócanie porządku i spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Fontannę na skwerze przerobiono na duży kwietnik, bo regularnie albo się ktoś nietrzeźwy się w niej kąpał, albo wlewano substancje, które powodowały powstawanie gigantycznych ilości piany. Raz też fontannę przewrócono.

Przemysław Woś/PB

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj