Został zamordowany przez funkcjonariuszy SB. 38. rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki

(Fot. Wikimedia Commons)

38 lat temu, najprawdopodobniej 19 października 1984 r., ks. Jerzy Popiełuszko, duszpasterz ludzi pracy i kapelan „Solidarności”, został zamordowany przez funkcjonariuszy IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Do dziś jednak wokół okoliczności i daty jego śmierci pojawiają się wątpliwości.

W roku 1984 ks. Jerzy Popiełuszko z parafii św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu był duszpasterzem robotników Huty Warszawa, służby zdrowia i nieoficjalnym kapelanem podziemnej „Solidarności”. Jego comiesięczne Msze za ojczyznę gromadziły tłumy wiernych. Propagandyści reżimu gen. Wojciecha Jaruzelskiego nazywali je „seansami nienawiści” i uznawali za bezprawne wiece polityczne. Ks. Popiełuszko był oskarżany o polityczny fanatyzm, pomawiano go o malwersacje finansowe i niemoralne prowadzenie się.

STUDIA W RZYMIE LUB PRZENIESIENIE

Prymas Polski kard. Józef Glemp w homilii wygłoszonej na pl. Teatralnym w Warszawie z okazji obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 podkreślał, że żałuje, iż nie mógł ocalić życia kapłana. Miał na myśli propozycje składane Popiełuszce w ostatnich miesiącach przed zabójstwem. W obawie o bezpieczeństwo księdza rozważano wówczas pomysł jego wyjazdu na studia do Rzymu lub przeniesienie do innej parafii, położonej poza wielkimi miastami, w których wpływy „Solidarności” były znaczące. Plany zwierzchników duchownego odbiły się szerokim echem w kręgach opozycji. Krytykowano je jako ustępstwo wobec władz komunistycznych. Zakładano, że władze nie posuną się w swoich działaniach do próby porwania lub zamordowania Popiełuszki. Ostatecznie Glemp zdecydował, że przyszłość misji kapłana będzie zależeć wyłącznie od niego samego, a nie arbitralnej decyzji jego jako prymasa.

PIERWSZA PRÓBA MORDERSTWA

We wrześniu i na początku października 1984 r. nasiliły się kierowane wobec księdza pogróżki formułowane przez esbecję. Pretekstem była m.in. pielgrzymka ludzi pracy na Jasną Górę zorganizowana przez Popiełuszkę 16 września 1984 r. 9 października sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski spotkał się z gen. Zenonem Płatkiem, wicedyrektorem Departamentu IV MSW. „Ks. Popiełuszko eskaluje swoje wystąpienia antypaństwowe. […] Jeżeli nie zaprzestanie tej działalności, straci dobrodziejstwo amnestii i grozi mu sąd” – stwierdził zastępca szefa struktury zwalczającej Kościół.

13 października 1984 r. doszło do pierwszej próby zabicia kapłana. Podczas jego powrotu z gdańskiej parafii św. Brygidy jeden z przyszłych morderców, Grzegorz Piotrowski, rzucił w szybę samochodu księdza kamieniem. Kierowcy – Waldemarowi Chrostowskiemu – udało się go ominąć i odjechać. Grupa esbeków miała przy sobie m.in. worki, łopaty i kamienie.

UPROWADZENIE

19 października 1984 r. Popiełuszko wracał z Bydgoszczy, gdzie odprawił mszę dla ludzi pracy w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników. W pobliżu wioski Górsk, na terenie niezabudowanym, zatrzymali go trzej funkcjonariusze IV Departamentu MSW, którzy sześć dni wcześniej przeprowadzili próbę zamachu: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala.

Ksiądz został ciężko pobity, skrępowany sznurem i wrzucony do bagażnika esbeckiego auta. Jego kierowcę Waldemara Chrostowskiego obezwładniono i wepchnięto do pojazdu. Zdołał on jednak wyskoczyć z jadącego samochodu i dotarł do kółka rolniczego w Przysieku, a potem do jednej z toruńskich parafii. Tam przekazał informację o uprowadzeniu Popiełuszki. Chrostowski nie odniósł większych obrażeń. Jego relacja o skoku z auta oraz pozostawieniu przez esbeków wciąż wywołuje pytania.

WOREK Z KAMIENIAMI

Nie wiadomo dokładnie, co się wydarzyło od momentu porwania kapłana do chwili wrzucenia jego ciała do zalewu pod Włocławkiem. Prawdopodobnie Popiełuszko uciekł z samochodu podczas postoju przed hotelem Kosmos w Toruniu, ale esbecy go dogonili i pobili. Na podstawie sekcji zwłok potwierdzono, że był bity oraz związany w taki sposób, że przy każdym ruchu sznur zaciskał się wokół jego szyi. Wiele wskazuje na to, że zginął 19 października, zanim został wrzucony do Wisły w okolicach tamy we Włocławku. Do nóg księdza oprawcy przywiązali worek z przygotowanymi wcześniej kamieniami.

Informację o uprowadzeniu Popiełuszki podano w „Dzienniku Telewizyjnym” 20 października. W kościele św. Stanisława Kostki, w którym duchowny działał przez cztery lata, zaczęły się gromadzić tłumy – na mszy św., różańcu i Apelu Jasnogórskim. Działo się tak również w dniach następnych.

24 października władze ogłosiły, że wśród sprawców porwania są funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, a 27 października ówczesny szef MSW gen. Czesław Kiszczak wyjawił trzy nazwiska: Piotrowskiego, Pękali i Chmielewskiego. Informacja o wyłowieniu z Wisły pod Włocławkiem ciała ks. Jerzego pojawiła się 30 października. Było ono tak zmasakrowane, że rodzina identyfikowała je tylko na podstawie znaków szczególnych.

600 TYSIĘCY WIERNYCH

Popiełuszkę pochowano przy kościele św. Stanisława Kostki, a nie na Powązkach czy w rodzinnej Suchowoli – jak chciały ówczesne władze. W pogrzebie 3 listopada 1984 r. wzięło udział ponad 600 tys. wiernych oraz blisko tysiąc księży. Do grobu zaczęły ściągać pielgrzymki z całej Polski.

W procesie morderców kapłana (tzw. toruńskim, 1984–1985) Grzegorz Piotrowski został skazany na 25 lat więzienia, jego przełożony, wiceszef IV Departamentu MSW Adam Pietruszka, także na 25; Leszek Pękala – na 15 lat, i Waldemar Chmielewski – na 14. Wszyscy wyszli przed upływem kary. Piotrowski opuścił więzienie po 16 latach (2001), Pietruszka po dziesięciu (1995), Pękala po pięciu (1990), Chmielewski – po ośmiu (1993).

Radio Gdańsk postanowiło w sposób szczególny zaznaczyć na antenie tę rocznicę, dlatego w środę o godz. 17:35 wyemitowaliśmy na antenie rozmowę Anny Rębas z Waldemarem Jaroszewiczem, szefem Stowarzyszenia Civitas Christiana. Posłuchaj:

PAP/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj