Samorządy w walce z pandemią. Jak sobie radzą Skarszewy, Kartuzy i Kościerzyna?

Jak mieszkańcy i przedsiębiorcy radzą sobie w trudnych czasach pandemii? Czy ludzie biorą sobie do serca obostrzenia rządu? W programie „Nie tylko metropolia” połączyliśmy się z samorządowcami ze Skarszew, Kartuz i Kościerzyny, którzy opowiedzieli nam, jak wygląda pandemia z ich perspektywy.
Z samorządowcami z Pomorza rozmawiał Grzegorz Armatowski.

Pierwszym rozmówcą był Jacek Pauli, burmistrz Skarszew.

– Mamy, póki co, dobrą sytuację, 48 osób jest poddanych kwarantannie. Nasze działania to kilka elementów, czyli zamykanie placówek, placów zabaw i tak dalej. Druga sprawa to bieżące zadania, czyli funkcjonowanie urzędu miejskiego, funkcjonowanie banku żywności. Ostatnia kwestia to monitorowanie tego, co może się stać – powiedział Jacek Pauli. – Odbyłem konsultacje telefoniczne z przedsiębiorcami i pytałem ich, jak oceniają wpływ epidemii na rynek pracy oraz kondycję swoich firm.

– W gminie Skarszewy mamy dobrze rozwinięty biznes. Chodzi o mikroprzedsiębiorców, ale także o większe firmy. Widać pewne problemy, zanikanie zamówień zagranicznych o 50 proc. oraz spadek zamówień z rynku krajowego od 80 do 100 proc, na przykład w branży meblarskiej – dodał burmistrz Skarszew.

KWESTIA KARTUZ

Kolejnym rozmówcą Grzegorza Armatowskiego był Mieczysław Gołuński, burmistrz Kartuz.

– Nasi mieszkańcy starają się bardziej przestrzegać przepisów dotyczących pandemii. Widać, że przechodnie są na ulicy, bo starają się załatwić sprawy konieczne. W urzędzie pracujemy w formie zamkniętej. Przyjmujemy tylko pocztę i wnioski. Do środka wpuszczane są osoby  przychodzące w sprawach pochówku, czy też urodzenia dziecka – powiedział Mieczysław Gołuński. – Również straż miejska jest bardzo mocno zaangażowana. Komunikaty podawane przez straż miejską poskutkowały i na ulicach jest dużo mniej dzieci i młodzieży – dodał.

TURYSTYKA

– Zgłaszają się do nas osoby, które musiały zamknąć punkty gastronomiczne i hotelowe. To wszystko przestało funkcjonować i stoi puste. Niektórzy robią w związku z tym drobne remonty, ale – niestety – pracownikom nadal trzeba płacić – przyznał Mieczysław Gołuński. – W tej kwestii ja, jako burmistrz gminy, podjąłem decyzję, że  w kwietniu i maju pobierzemy za dzierżawę symboliczną kwotę 10 złotych – podkreślił burmistrz.

A JAK W KOŚCIERZYNIE?

Kolejnym rozmówcą był Michał Majewski, burmistrz Kościerzyny.

– Instytucje kultury, basen, szkoły, instytucje sportu, częściowo urząd miasta – są zamknięte. Chcemy maksymalnie ograniczyć możliwość kontaktów i rozprzestrzeniania się koronawirusa. Tak jak w innych samorządach też ograniczyliśmy komunikację miejską. Mieszkańcy Kościerzyny podporządkowali się wytycznym Ministerstwa Zdrowia i bardzo mało osób korzystało z autobusów. Zostały tylko 4 połączenia dopasowane do zmian i godzin pracy w szpitalu – powiedział Michał Majewski.

– Nowo powstałe centrum integracji społecznej szyje maseczki dla szpitala, zaangażował się także dom kultury. Zostały też wycięte już wzory fartuchów. Udało się nam zakupić materiały dodatkowe. Jako miasto prosiliśmy na konwentach wójtów, aby w trudnej sytuacji szpitalowi pomóc już w zeszłym roku. My dołożyliśmy w grudniu 113 tys. złotych, gdy nie było nawet mowy o koronawirusie – dodał burmistrz Kościerzyny.

(Fot. Wikipedia/Andrzej Otrębski)

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj