Gdańscy naukowcy pracują nad testem przesiewowym na koronawirusa. Będzie szybszy i kilka razy tańszy

Grupa naukowców z Instytutu Biotechnologii i Medycyny Molekularnej w Gdańsku i z firmy SensDx pracuje nad szybkim testem przesiewowym na koronawirusa. Według kierownika zespołu test może być kilka razy tańszy, niż te wykonywane obecnie.

– Diagnostyka jest najważniejsza. Oczywiście najciekawszym rozwiązaniem byłyby testy, które moglibyśmy kupić w aptece i zrobić w domu, a wynik wysłać do lekarza. Właśnie nad takimi testami pracujemy w SensDx i w Instytucie Biotechnologii i Medycyny Molekularnej – mówi dr inż. Dawid Nidzworski, stypendysta Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, która poinformowała o jego badaniach.

SPOSÓB PRZEPROWADZANIA TESTU

Materiałem do testu będzie wymaz z gardła. Co istotne, nie trzeba będzie długo czekać na wynik. – Pobieramy wymaz, wkładamy go do specjalnego buforu, który rozbija wirusa, a następnie nakładamy ten bufor na elektrodę. Po kilku minutach będziemy mieli wynik pozytywny bądź negatywny. Nasz cel to przesiewowe rozwiązanie, czyli takie, które można zastosować powszechnie. Testy będzie można wykonywać na przykład w zakładach pracy, zanim pracownicy zaczną swoje zadania – wyjaśnia naukowiec.

SZYBKIE TESTY SĄ BARDZO POTRZEBNE

Zdaniem dra inż. Nidzworskiego, szybkie testy w dużej liczbie są bardzo potrzebne. Musimy się bowiem nastawić na to, że koronawirus zostanie z nami na dłużej. – One muszą być powszechne, bo w obecnej sytuacji powinniśmy przebadać każdy tak zwany przypadek i podjąć decyzję, czy tej osobie potrzebna jest kwarantanna albo czy trzeba zamknąć firmę, bo ktoś miał kontakt z osobą, która była pozytywna jakiś czas temu – mówi dr inż. Nidzworski.

NISKA CENA NOWEGO TESTU

Test opracowywany przez gdańskich naukowców mógłby być kilka razy tańszy, niż ten wykonywany dziś osobom z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Zgodnie z zapowiedzią, powinien kosztować poniżej 100 złotych. Prędkie wprowadzenie go na rynek pozwoli szybko badać np. personel medyczny przed wejściem do szpitala czy po wyjściu od chorych.

– Jeżeli chodzi o diagnostykę i wyroby medyczne, mamy przetarte ścieżki rejestracji i nie spodziewamy się problemów formalnych. Od chwili, kiedy będziemy pewni, że test działa, powinien być zarejestrowany w ciągu trzech-czterech tygodni. Nasz czytnik oraz bufor do rozbijania wirusa są już zarejestrowane i to pozwala nam przyspieszyć całą procedurę wdrażania nowych testów – zapewnia dr inż. Dawid Nidzworski.

MIĘDZYNARODOWA WSPÓŁPRACA

Gdański badacz podkreśla, że w sytuacji pandemii wymiana myśli między naukowcami jest otwarta. Dlatego działanie testów, nad którymi pracuje, będzie sprawdzał prof. Krzysztof Pyrć z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podjęto też współpracę z ośrodkami z Włoch i Niemiec.

POLSCY NAUKOWCY W ŚWIATOWEJ CZOŁÓWCE

Zespół dra inż. Dawida Nidzworskiego jako jedyny z Europy trafił na listę pięciu czołowych start-upów na świecie, walczących z koronawirusem. Oprócz Polaków, w rankingu, przygotowanym przez StartUs Insights, uwzględniono jeszcze dwie firmy z USA oraz po jednej z Kanady i Malezji.

Nad różnymi testami na koronawirusa pracują też inne polskie ośrodki badawcze, np. Małopolskie Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie czy Instytut Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu.

PAP/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj