Diva polskiej sceny. Portret Violetty Villas, namalowany głosami jej sąsiadów

Urodziła się w Belgii. Niewielu kojarzyło ją z Lewinem Kłodzkim na Dolnym Śląsku w Sudetach, gdzie w dzieciństwie mieszkała z rodzicami. Większość Violettę Villas, divę polskiej sceny, obdarzoną wyjątkowym głosem, utożsamiała z Warszawą. Tragicznie zakończona biografia artystki czeka jeszcze na ponowne opracowania, bo życie gwiazdy było wielowymiarowe.

Chyba najmniej wiemy o latach jej dzieciństwa i tych bezpośrednio przed śmiercią. Gdy miała kilka lat, rodzice z Belgii przenieśli się do Polski. Zamieszkali w domu, w którym Violetta spędziła też swoje ostanie lata.

Mieszkała w Warszawie, Szczecinie, Wrocławiu. Do Belgii nigdy nie wróciła. Wróciła za to do Lewina Kłodzkiego w Sudetach. Jej śladem podążyła nasza reporterka Anna Rębas.

Wielogodzinne rozmowy z jej sąsiadami i mieszkańcami tej niewielkiej miejscowości rzucają pewne światło na osobowość artystki. Na jej uzależnienie od opiekunki, na słabe relacje z synem. To z nim zamieszkała w podwarszawskiej Magdalence po powrocie ze Stanów Zjednoczonych. Syn na rozmowę z dziennikarzami nie chce się zgodzić. Za to dużo i chętnie mówią mieszkańcy Lewina Kłodzkiego, sąsiedzi.

Zaprasza Anna Rębas
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj