Dzisiaj mamy „system półprezydencki”, a jak było wcześniej? Historyk i politolog z Uniwersytetu Gdańskiego o prezydentach Polski

W czasach pandemii często dyskutuje się o różnych kwestiach związanych z polskimi wyborami prezydenckimi. Towarzyszy temu wiele sporów. To również dobra okazja, aby wrócić do historii. O polskich prezydentach z okresu międzywojennego i z ostatniego trzydziestolecia, a także o zmieniającej się roli głowy państwa i zasadach jej wybierania w audycji „Co za historia” z Wojciechem Sulecińskim rozmawiali prof. Tadeusz Stegner, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego, i dr Krzysztof Piekarski, politolog wykładający na tej samej uczelni.
– Żaden z międzywojennych prezydentów nie dotrwał w prezydenturze do końca swojej kadencji. Żaden z nich też, choć pełnili najważniejszą funkcję w państwie pod względem formalnym, nie był takim politykiem, który decydował o losach Polski. No może Mościcki po 1935 roku usiłował, ale żaden z nich nie był postacią pierwszoplanową, taką, od której zależało rządzenie w kraju. Przy czym oni nie byli wybierani w wyborach powszechnych, bo takiego zwyczaju nie było. Byli wybierani przez zgromadzenie narodowe. I zawsze ten wybór był dość kontrowersyjny – powiedział profesor Tadeusz Stegner.

– Przemiany po 1989 roku były związane z taką w miarę gruntowną przebudową systemu politycznego i urząd prezydenta pojawił się jako próba wejścia w nowe czasy, z tym że, jak się okazało, w starej obsadzie. Bo Jaruzelski – pierwszy i ostatni prezydent PRL-u – był wybrany przez parlament. Po półtora roku on ustępuje i mamy rozpisane wybory, które są na całkiem innych zasadach. W 1990 roku wprowadzono wybory powszechne, w których kandydaci mieli być wybierani przez wszystkich uprawnionych obywateli. Ale musimy pamiętać, że wtedy jeszcze nie mieliśmy konstytucji. Jak zaczęto pisać konstytucję, w obawie przed ponowną reelekcją Wałęsy, osłabiono trochę ten urząd. Tak więc dzisiaj mamy taki system trochę półprezydencki, ale oczywiście niezwykle ważny. Wszystko zależy od cech człowieka, który ten urząd sprawuje. Musi szukać czegoś, co Francuzi ładnie nazywają sposobem koabitacji, współżycia z różnymi siłami – zauważył doktor Piekarski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj