Zwycięzca zostaje w grze o Ligę Europy, przegrany może skończyć w grupie spadkowej. Lechia z Cracovią zainaugurują 29. kolejkę PKO BP Ekstraklasy

Lechia i Cracovia sąsiadują w tabeli odpowiednio na 7. i 6. miejscu. Oba zespoły zgromadziły po 42 punkty. W dwóch spotkaniach po wznowieniu rozgrywek Lechia strzeliła Arce i Górnikowi sześć goli i zdobyła 4 pkt. Cracovia na razie na „zero”. Ostatnie ligowe zwycięstwo zanotowane jest pod datą 16 lutego. Tylko pełna zdobycz punktowa pozwoli zachować kontakt z czołówką. Przegrany pucharowe plany będzie raczej mógł odłożyć na nowy sezon. Faworytem będzie Lechia, która wróciła do tradycji, czyli gry skutecznej „do bólu” i do końca. Mecz z Arką został wygrany w doliczonym czasie, remis w Zabrzu uratowany w ostatnim kwadransie. Lechia strzela dużo goli, ale także wiele traci. Pięć w dwóch meczach nie wystawia defensywie najlepszego świadectwa. Punkty ratują na razie do spółki Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński, którzy sprawiedliwie dzielą się łupem bramkowym

– Przed nami dwa decydujące pojedynki. Cracovia i Pogoń to zespoły, które są blisko nas w tabeli, dlatego waga tych spotkań będzie bardzo duża. Teraz jednak skupiamy się tylko na Cracovii. Pomimo ostatnich wyników musimy pamiętać, że jest to groźna drużyna, która przez znaczną część sezonu była w czołówce tabeli. To na pewno nie było dziełem przypadku, dlatego nastawiamy się na ciężki mecz, w którym oba zespoły na pewno zagrają o pełną pulę – stwierdził trener Piotr Stokowiec.

CRACOVIA W DOŁKU

Dwie porażki bez strzelonego gola – to bilans podopiecznych Michała Probierza po wznowieniu rozgrywek. W dłuższej perspektywie wygląda to jeszcze gorzej. Sześć porażek z rzędu i tylko trzy zdobyte bramki. W konsekwencji zespół z Krakowa stoczył się z czoła ligowej tabeli na 6. miejsce. 15-punktowa strata do Legii grę o mistrzostwo sytuuje na poziomie abstrakcji. Jednak podobnie jak w przypadku Lechii, drugie miejsce wciąż jest w zasięgu. Piast ma tylko 7 punktów więcej, a do zakończenia sezonu w puli do zdobycia jest jeszcze 27.

– Tyle lat w zawodzie, a takiej serii porażek jeszcze nie miałem – stwierdza gorzko trener Michał Probierz, którzy w przeszłości pracował m.in w Gdańsku. Cracovia nie traci dużo bramek. Trzy z sześciu przegranych spotkań kończyło się wynikami 0:1. Tylko raz „Pasy” uległy różnicą dwóch bramek – w derbowym meczu z Wisłą.

SĘDZIA PAMIĘTA OSTATNIE ZWYCIĘSTWO

Spotkanie poprowadzi Bartosz Frankowski z Torunia, który w Krakowie przywołuje sympatyczne skojarzenia. To on był arbitrem ostatniego ligowego triumfu Cracovii, która 16 lutego wygrał z Lechem Poznań 2:1. Potem było już tylko gorzej.

 
Włodzimierz Machnikowski/tko
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj