Jest gotowa pełna opinia biegłych w sprawie pożaru w hospicjum Fundacji Palium w Chojnicach. Jej przygotowanie zleciła Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Wstępna opinia wyjaśniała kwestie zaprószenia ognia – doszło do tego przez niedopałek papierosa. Nie było natomiast mowy o kwestiach bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
– Wyniki opinii z zakresu pożarnictwa oraz opinii uzupełniającej są weryfikowane przez prokuratora w toku realizowanych przez niego dalszych czynności śledztwa. Weryfikacja tejże opinii prawdopodobnie zostanie zakończona we wrześniu tego roku. Potem prokurator będzie zastanawiał się nad kształtem kolejnych decyzji procesowych w sprawie. Postępowanie wciąż jest prowadzone – póki co żadnej osobie nie zostały przedstawione zarzuty przestępstwa – mówi Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
W związku z wydarzeniami w chojnickim hospicjum zostali także przesłuchani świadkowie. Na obecnym etapie prowadzonego śledztwa nie stwierdzono podstaw do rozszerzenia zakresu postępowania o kwestie związane z finansowym aspektem działalności hospicjum oraz o kwestie powiązań prezesa fundacji prowadzącej hospicjum z urzędem marszałkowskim oraz z chojnickim szpitalem.
ZAGROŻENIE DWOMA ZARZUTAMI
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest w kierunku spowodowania niebezpiecznego zdarzenia – pożaru, który zagroził życiu wielu osób. Zostanie także wyjaśniona kwestia ewentualnych zaniedbań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa przeciwpożarowego na terenie budynku hospicjum.
Za spowodowanie niebezpiecznego pożaru, którego następstwem jest śmierć człowieka, grozi kara więzienia od lat 2 do lat 12; za ewentualne zaniedbania urzędnicze (w tym przypadku związane z zapewnieniem bezpieczeństwa przeciwpożarowego na terenie budynku hospicjum) grozi natomiast kara do 3 lat pozbawienia wolności.
TRAGICZNE WYDARZENIA
W nocy 6 stycznia w hospicjum prowadzonym przez fundację Palium w Chojnicach wybuchł pożar. Zginęły w nim cztery osoby. Do szpitala w Chojnicach trafiło 15 pacjentów, a do placówki w Człuchowie – 5. Hospitalizacji wymagały także dwie pracownice oraz dwóch policjantów.
Z ustaleń przeprowadzonych w sprawie sekcji zwłok wynika, że jedna z tych osób śmierć poniosła na skutek działania ognia oraz wysokiej temperatury, a trzy kolejne w wyniku zatrucia tlenkiem węgla.
Sprawa związana z nieprawidłowościami wokół fundacji nie wyszłaby na jaw, gdyby nie fakt, że prezes fundacji, czyli Barbara Bonna, a prywatnie żona Leszka Bonny (który jest zastępcą marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka) nie powiedziała, że nie miała pieniędzy na czujki przeciwpożarowe. W dokumentacji finansowej ustaliliśmy jednak kilkumilionowe oszczędności, co w przypadku fundacji jest absolutnym zaskoczeniem.
Opozycja w sejmiku województwa domagała się dymisji Leszka Bonny, tym bardziej, że fundacja otrzymywała w przeszłości dotacje z samorządu województwa. Do sprawy nigdy nie odniósł się też publicznie Mieczysław Struk.
Maciej Naskręt