Narastające komplikacje w Żukowie. Gmina ma coraz większe problemy z odbiorem odpadów biodegradowalnych, bo nie ma co z nimi zrobić. Na początku tygodnia był on nawet całkowicie wstrzymany.
Problem powstał po tym, jak na początku września Zakład Utylizacyjny w gdańskich Szadółkach ograniczył przyjmowanie zielonych śmieci od podmiotów bez stałej umowy. W tej sytuacji znalazła się jedna z firm wywozowych w gminie – przyznaje Wojciech Kankowski, burmistrz Żukowa.
– Wówczas poratowała nas firma Eco Elwoz, która posiada swoją instalację w Chlewnicy koło Potęgowa, ale okazało się, że też ma swoje limity. Pod koniec września dała informację, że nie będzie odbierać – mówi burmistrz.
– Wyprosiliśmy przyjmowanie jeszcze przez tydzień i ciągle szukamy. Może być różnie ale będziemy stawać na głowie, żeby znaleźć rozwiązanie – mówią urzędnicy. – Dotąd za tonę zielonych śmieci płacili 260 złotych. Konkurencyjna firma chce 900. Taka sytuacja prędzej czy później musi odbić się podwyżkami – dodają.
PODBRAMKOWA SYTUACJA
Mieszkańcy są zdezorientowani i zaskoczeni. Nie wyobrażają sobie ani podwyżek ani przepełnionych śmietników.
– Wszyscy się zastanawialiśmy, co zrobimy dalej. Miejsce w śmietniku na szczęście jeszcze jest. Biorąc pod uwagę wzrost cen w stosunku do ubiegłego roku, to nie ma z czego być zadowolonym – mówi jedna z mieszkanek Banina.
Urzędnicy zapowiadają tymczasem wprowadzenie dodatkowych ulg dla gospodarstw domowych kompostujących swoje zielone odpady. Jak wspominają – coraz większym problemem staje się także zagospodarowanie plastików. Ich odbiór Zakład Utylizacyjny w Szadółkach również wstrzymał. Oferty konkurencyjnych firm są znacznie droższe.
Sebastian Kwiatkowski/ako