Sopot nie chce płacić czynszu Lasom Państwowym za sanatorium Leśnik. Zdaniem prezydenta uzdrowiska Jacka Karnowskiego, Lasy Państwowe powinny anulować czynsz, bo miasto pozwoliło, by sanatorium zostało przekształcone w izolatorium. Co na to Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku?
Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku Bartłomiej Obajtek mówi, że Lasy Państwowe nie mogą wybiórczo traktować podmiotów, które dzierżawią od nich obiekty, a prezydent manipuluje opinią publiczną.
„BEZDUSZNE DZIAŁANIE”
W niedzielę władze Sopotu zorganizowały konferencję prasową przed budynkiem sanatorium Leśnik. W czasie konferencji prezydent Karnowski zaapelował do rządu oraz Lasów Państwowych:
– Jesteśmy winni na dzień dzisiejszy 180 tys. zł za obiekt, który postawiliśmy do dyspozycji wszystkich Polaków. Apelujemy do władz państwowych, do pana premiera, o to, żeby nie obciążał finansowo samorządów, które stawiają obiekty, nieraz będące własnością państwa, do dyspozycji, do walki z COVID-19. […] Płacenie czynszu, w momencie kiedy gminy zwalniają z czynszów wszystkie podmioty, Lasom Państwowym, które nie są w złej sytuacji finansowej, jest po prostu działaniem bezdusznym – dodał.
„TO NIEZGODNE Z PRAWEM”
– Nie można miastu całkowicie zlikwidować czynszu, bo byłaby to niezgodna z prawem pomoc publiczna. Zgodnie z tym, na co pozwoliła nam rządowa tarcza, mogliśmy zastosować środki, takie jak nienaliczenie odsetek i przedłużenie okresu spłaty. To zrobiliśmy – mówi dyrektor Obajtek.
Dodaje, że gmina Sopot nie zalega z płatnościami za dzierżawę sanatorium, a 180 tys. zł, o których wspomniał prezydent, to suma płatności czynszu za kilka miesięcy, której składowe na bieżąco były regulowane. Zatem w momencie wygłaszania apelu miasto nie miało żadnego długu wobec Lasów Państwowych.
JAK DUŻY JEST CZYNSZ?
Sanatorium Leśnik dzierżawione jest za około 30 tysięcy złotych miesięcznie. Lasy uważają, że ustalone stawki dzierżawy są preferencyjne w stosunku do stawek komercyjnych.
– Oddaliśmy miastu budynek wart z gruntem 40 mln zł, bez przetargu, ustalając, mimo wyceny, preferencyjne stawki czynszu, uwzględniając właśnie cele lecznicze. Podkreślę jeszcze, że, w momencie kiedy wygasła umowa, lasy dopłaciły 2 mln zł jako zwrot kosztów nakładów miasta. Może, jeśli prezydent uważa, że nie pasuje mu posiadanie takiego obiektu, to niech go nam odda. My zapewnimy, że nadal będzie pełnił funkcję rehabilitacyjną – mówi Bartłomiej Obajtek.
TO NIE PIERWSZY SPÓR MIASTA I LASÓW
To nie pierwsza medialna przepychanka prezydenta Sopotu z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Gdańsku w Gdańsku. Wcześniej informowaliśmy m.in. o sporze dotyczącym ul. Reja. Miasto nie chciało przejąć drogi, którą od 30 lat utrzymują Lasy (więcej o sprawie >>> TUTAJ). Prezydent oskarżał także lasy o rabunkową gospodarkę leśną, leśnicy wytykali zaś prezydentowi, że nieumiejętnie gospodaruje lasami komunalnymi.
Już wtedy była poruszana kwestia sanatorium Leśnik, które miasto chciało dostać jako ekwiwalent kosztów przejęcia drogi. Obiekt jest ważny dla Sopotu, gdyż oferta sanatoryjna jest jednym z warunków posiadania statusu uzdrowiska. Obecnie, z uwagi na obostrzenia epidemiczne, działalność sanatoriów jest zawieszona. Personel placówki znalazł zatrudnienie w izolatorium.
Posłuchaj materiału Piotra Puchalskiego:
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl