Trefl Sopot z przytupem rozpoczyna walkę o Puchar Polski Koszykarzy. Drużyna prowadzona przez Marcina Stefańskiego nie była faworytem, ale zdecydowanie pokonała Legię Warszawa 92:56. Koncertowo zagrał rozgrywający T.J Haws, który zdobył 21 punktów i dorzucił trzy asysty.
Trener Marcin Stefański nie ukrywał, że zależy mu na powalczeniu o końcowy sukces w 8-zespołowym turnieju. Dla Trefla może to być bowiem najlepsza okazja do sięgnięcia po prestiżowe trofeum, a zarazem solidne przetarcie przed zbliżającą się fazą play-off w lidze.
ZASKOCZYLI SAMYCH SIEBIE
Nie spodziewał się jednak szkoleniowiec sopocian, że pójdzie aż tak gładko. Poza wyrównaną pierwszą kwartą, w pozostałych zawodnicy z Trójmiasta po prostu zdominowali parkiet, pozwolili rywalom na zatrważająco mało, a sami dokładali kolejne punkty, zdobywane zresztą w widowiskowy sposób. Grą zwycięskiego zespołu dyrygował nie tylko świetnie dysponowany Amerykanin T.J. Haws, ale także jego zmiennik Łukasz Kolenda (10 punktów). Świetnie wyglądała także współpraca podkoszowych, na której tle wyraźnie wyróżniał się duet Olejniczak – Omot, przy czym ten drugi oprócz rewelacyjnych statystyk pod tablicami, potrafił także 10-krotnie asystować kolegom.
JESZCZE DWA KROKI
Dystans po pierwszej połowie wynosił 15-punktów, a po przerwie wzrastał sukcesywnie z każdą minutą, by na koniec wynieść aż 36-oczek. To sygnał dla rywali w stylu: „pokonaliśmy jednego z faworytów, teraz idziemy po was”. Do końcowego tryumfu wciąż jednak daleko, bo trzeba pokonać w półfinale zwycięzcę spotkania Śląska z PGE Spójnią, by dopiero później myśleć o przechytrzeniu kogoś z rewelacyjnej dwójki Zastal Zielona Góra – BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.
Niemniej to Trefl wypadł w ćwierćfinałach najefektowniej i z pewnością nie jest to jego łabędzi śpiew, a prędzej krzyk, który ma nastraszyć faworytów. Mecze półfinałowe w sobotę, a finał w niedzielę.
pkat