Piąte spotkanie na przestrzeni trzech tygodni rozegrają w środę piłkarze Arki. Gdynianie zmierzą się z Bruk-Betem Termalicą, który z kolei ostatni raz na murawie pojawił się 20 marca. – Ten mecz to jedna wielka niewiadoma – zapowiada Dariusz Marzec. Arka w kwietniu nie ma czasu na nudę. Mecze ligowe przeplatała już pucharowym, a teraz w środku tygodnia czeka ją zaległe starcie z 22. kolejki. Terminarz też nie jest przyjemny. Był wyjazd do Łodzi na mecz z ŁKS-em, po nim przyszedł czas na wracającego po miesięcznej przerwie lidera. Bruk-Bet Termalica rozegrał o trzy, w niektórych przypadkach nawet cztery mecze mniej od innych zespołów, ale pierwszego miejsca nie opuścił. Wypracowana wcześniej przewaga była naprawdę duża.
SKUPIĆ SIĘ NA SOBIE
Ale teraz „Słoniki” mają przed sobą ogromne wyzwanie. Po pierwsze, muszą nadrabiać spore zaległości i będą grały często. Po drugie, wracają po problemach związanych z koronawirusem, a różnie reagują na to organizmy piłkarzy. Jedni nie potrzebują długiej rekonwalescencji, inni jednak tak. Trudno więc powiedzieć, na co stać zespół z Niecieczy, bo nawet analizy poprzednich spotkań mogą na niewiele się zdać. – To jest jedna wielka niewiadoma. Nie wiemy, na co stać w tej chwili Bruk-Bet, jak oni wyglądają. Sami zastanawiamy się, co będzie, dlatego musimy skupić się na sobie i dążyć do postawionego celu – mówił Dariusz Marzec. Do pojedynku z Niecieczy, kiedy Arka jako jedna z dwóch drużyn w tym sezonie pokonała Bruk-Bet Termalicę, nie ma nawet co nawiązywać. – Tamten mecz nie ma żadnego znaczenia. My jesteśmy innym zespołem, nie wiemy też, jak w tej chwili wygląda Bruk-Bet. To już zupełnie inne spotkanie – mówił szkoleniowiec, który w pierwszym starciu tych zespołów nie był jeszcze nawet trenerem żółto-niebieskich.
Arka w tej rundzie też ma swoje problemy. Długo gdynianie czekali na Juliusza Letniowskiego, a kiedy się doczekali, znów wypadł przez uraz. Zaczęto zachwycać się Christianem Alemanem, dopadła go kontuzja. Swoje przeszedł też chociażby Michał Marcjanik czy Rafał Wolsztyński. – W żadnym meczu nie miałem pełnej kadry do dyspozycji. Ten problem męczy nas od początku rundy. Mając wszystkich, byłbym szczęśliwy, bo mielibyśmy większą możliwość manewru, ale też zgranie zespołu byłoby lepsze, bo ostatnio na najważniejszych pozycjach cały czas musieliśmy rotować – podkreślił Marzec.
JEST OKAZJA UWIERZYĆ
Dla Arki będzie to kolejne niezwykle ważne spotkanie. Można wykorzystać słabość lidera, zbudować morale, polepszyć nastroje, ale też ważne są po prostu liczby. Do piątego Radomiaka, który przegrał z GKS-em Tychy, gdynianie tracą cztery punkty. Trzeba gonić. Ścisk w czołówce jest spory, Górnik Łęczna wcale nie uciekł daleko, bo choć rozegrał jedno spotkanie więcej, to nad Arkowcami ma tylko siedem „oczek” przewagi.
Jest okazja, żeby odnieść ważne zwycięstwo i dać trochę wiary. Nie tylko sobie, ale też – a może przede wszystkim – kibicom, którzy w deklaracje walki o awans i szybki powrót do ekstraklasy zaczęli mocno wątpić. Kluczem, by znów uwierzyli, jest zwycięstwo ze znajdującym się w trudnej sytuacji Bruk-Betem Termalicą. Początek spotkania w środę o 18:00.