Przed głosowaniem nad udzieleniem absolutorium prezydent Aleksandrze Dulkiewicz, podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Gdańska, doszło do burzliwej dyskusji. W rozmowie z Olgą Zielińską do sytuacji odniósł się Kazimierz Koralewski, gdański radny z Prawa i Sprawiedliwości.
– Władze miasta chciałyby powiedzieć: zrobiliśmy w ubiegłym roku wiele, jest dobrze, będzie jeszcze lepiej. Tymczasem trzeba poddać stan miasta krytyce, tym bardziej, że nowe prawo samorządowe dało możliwość, że mogą wypowiadać się mieszkańcy. Korzystają z tej możliwości. Z szacunkiem trzeba wysłuchać ich opinii. To daje kolorytu. Stąd zaostrza się dyskusja, pojawiają się różnego rodzaju epitety i oceny, zarówno w stosunku do władzy wykonawczej, czyli pani prezydent, jak i do rady miasta – skomentował Kazimierz Koralewski.
– Miasto próbuje pacyfikować naszą gdańską społeczność zawężając pewien problem. Na przykład Szadółek tylko do tej dzielnicy, do tych mieszkańców, którzy mieszkają wokół, bo w drugiej części miasta ten odór nie przeszkadza. Ale obiecano, że nie będzie cuchnąć, a tymczasem mimo różnego rodzaju inwestycji, jest coraz gorzej. To jest poważny problem.
Gość dnia wypowiedział się również na temat ostatnich inwestycji miejskich. Zwrócił uwagę na to, że władze nie rozmawiają z mieszkańcami i dziennikarzami.
– To jest problem Dolnego Miasta, gdzie zawarto umowę, której zresztą bardzo długo nie ujawniono. Była poufna. Miasto umawiało się z deweloperem gdzie będzie i co będzie. Stąd mieszkańcy dzisiaj z pretensjami, że przed nimi ukrywa się tę rzeczywistość, która ich bezpośrednio dotyka. Przecież oni tam żyją. Wybrane przez mieszkańców władze powinny z nimi rozmawiać, konsultować się na bieżąco. Mają do dyspozycji narzędzie pomocnicze, takie jak rady dzielnic.
– Lokalna społeczność poprosiła dyrektora lokalnej szkoły o udostępnienie sali na spotkanie w sprawie problemu, na które to mieszkańcy zapraszali swoich gości. Stąd my, jako radni pojawiliśmy się tam, żeby posłuchać mieszkańców. Pojawiły się media. Moim zdaniem pani dyrektor przerażona, że będzie w stosunku do niej wyciągnięta konsekwencja za to, że pozwoliła upublicznić ten temat, wyprosiła media. Mówiła, że nie była powiadomiona. Ale przecież jest wolność słowa, demokracja, mówi się: wolne media. Stąd zapytałem publicznie czy rzeczywiście już tak zaszczuci są dyrektorzy szkół, że muszą obawiać się o swoje miejsce pracy, w momencie gdy ujawnia się jakieś informacje, które są nie na rękę władzy?
Radny odniósł się także do wczorajszej wypowiedzi Beaty Dunajewskiej, szefowej klubu Wszystko Dla Gdańska, która oskarżyła ministra nauki Przemysława Czarnka o wzrost liczby samobójstw w szkołach.
– Fałszywe tezy, fałszywe wnioski. Krzywdzące dla ministra. Niesprawiedliwa, niezgodna z faktami ocena. Nie ma takiego źródła, które by potwierdzało tego typu insynuacje. Myślę, że minister wyciągnie konsekwencje z takich fake newsów. To pokazuje, że dzisiaj działaczom Platformy Obywatelskiej wydaje się, że mogą powiedzieć wszystko i nie ma tego konsekwencji. Nie będziemy się na to zgadzać, będziemy protestować. Jest granica wolności słowa, nie możemy jej przekraczać.