Prawie dwa tygodnie Miłosz Szczepański przekonywał do siebie Piotra Stokowca. Udało mu się, bo po długich testach podpisał z Lechią trzyletni kontrakt. Zawodnik jest pewną zagadką, bo przez kontuzję stracił cały poprzedni sezon, ale przekonuje, że wraca oczywiście silniejszy. O testach Szczepańskiego Lechia poinformowała już 21 czerwca. Mijały kolejne dni, a ogłoszenia transferu nie było. W końcu jest. Pomocnik podpisał trzyletni kontrakt, trójka – chociaż w parze z zerem – będzie także na plecach jego koszulki.
STRACONY ROK
Szczepański trafił do Lechii z Rakowa Częstochowa, ale udziału w historycznym sezonie nie miał. Ostatnie spotkanie rozegrał w sierpniu zeszłego roku i był to jeszcze mecz rozgrywek 2019/20. Kolejne stracił przez kontuzję kolana. Nie dziwi więc umiarkowany entuzjazm kibiców w kwestii tego transferu. Zawodnik przekonuje, że wraca silniejszy, ale to jeden z najbardziej wyświechtanych frazesów polskiej piłki. Dopiero ligowa rywalizacja pokaże, na co go stać.
Przesłanki z przeszłości są jednak także pozytywne. Przed kontuzją rozegrał w Rakowie 67 spotkań, strzelił 9 goli i zanotował 8 asyst. Liczby może nie powalają, ale na pewno są solidne. Czas na odbudowę jest, bo Szczepański ma dopiero 23 lata, więc chociaż trudno się spodziewać, żeby był czołową postacią Lechii, to na pewno można oczekiwać ligowej solidności.