Jesteśmy na urlopie, ale błogi wypoczynek przerywa nam dźwięk telefonu. Widzimy, że dzwoni ktoś z pracy. Czy powinniśmy odebrać? Tę kwestię wyjaśniała Agnieszka Śladkowska, twórca Gorilla Job, firmy wspierającej kandydatów na rynku pracy.
Agnieszka Śladkowska stwierdziła, że odpowiedź na pytanie „Odbierać, czy nie odbierać?” nie jest łatwa. – To zależy od tego, jak bardzo przygotowaliśmy organizację na to, że nas nie będzie, od pełnionego stanowiska i odpowiedzialności. Wszystko zaczyna się w miejscu, w którym planujemy urlop i pełnimy w firmie pewną funkcję. Jeżeli to jest funkcja odpowiedzialna, na przykład kierownicza, powinniśmy tak przygotować organizację, żeby w czasie tygodnia czy dwóch, kiedy nas nie będzie, zespół poradził sobie z naszą nieobecnością – radziła.
Ekspertka podkreślała, że jest zwolenniczką dzielenia się wiedzą. – Wszystko jest dobrze, jeśli mamy potrzebnego pracownika, ale ludzie nie są ani nieśmiertelni ani przypisani do jednej organizacji, więc człowiek może w ciągu miesiąca wypowiedzenia umowy pożegnać się z firmą. Skupianie obowiązków na osobie, która jest nie do zastąpienia, może skończyć się katastrofą dla organizacji – ostrzegała.
Agnieszka Śladkowska podkreślała, że brak jednoznacznego wskazania osoby, która nas zastąpi, może nie tylko zepsuć nam odpoczynek, ale również sprawić, że po powrocie będziemy bardziej zmęczeni, niż gdybyśmy nie wzięli urlopu. – Bardzo często zdarza się, że wracamy do pracy, od razu wpadamy w wir obowiązków i po trzech dniach tak naprawdę czujemy się bardziej zmęczeni niż zanim zdecydowaliśmy się na „wypoczynek”. To poważny problem. Jeżeli obowiązki gromadzą się w czasie naszej nieobecności i nikt nie jest w stanie ich rozwiązać, bo na przykład zostawiliśmy nieprecyzyjne informacje albo w ogóle ich nie przekazaliśmy, to po urlopie męczymy się bardziej niż gdybyśmy go nie mieli, bo wtedy czas byłby rozłożony na przykład na dwa tygodnie, a nie tylko na tydzień – wskazywała.
Ekspertka podkreślała, że obowiązek zapewnienia odpowiedniego zastępcy spoczywa przede wszystkim na organizacji, chociaż bywa też, że pracownik sam jest sobie winien. – To organizacja powinna zadbać, żeby pracownik miał komu przekazać obowiązki. Niestety, często boimy się zatrudnić nawet stażystę, który będzie się przy nas uczył. Idealna sytuacja dla organizacji i pracownika zachodzi wtedy, gdy mamy w pracy osobę, która jest w stanie nas zastąpić i która ma już tak dużą wiedzę o naszych procesach, że kiedy wyjdziemy, ona jest w stanie wejść bezpośrednio na nasze miejsce. Niestety, ludzie niechętnie dzielą się wiedzą, bo często postrzegają to jako pomniejszanie swojej wartości – mówiła.
Co ciekawe, istnieją firmy, które płacą pracownikom za to, że na urlopie zajmują się wypoczywaniem, bo to oznacza, że tak przygotowali się do urlopu, że nie zachodzi konieczność dzwonienia czy pisania do nich. – To wszystko jest kwestią dojrzałości organizacji, bo pracownik z reguły zachowuje się tak samo, jak ona. Jeżeli organizacja pokazuje mu, jak łączyć życie prywatne z zawodowym, bardzo szybko wejdzie w ten rytm, nawet jeżeli wcześniej miał tendencje do pracoholizmu. Jeśli natomiast organizacja naciska na to, żeby zabrać ze sobą telefon i odbierać go, będzie sfrustrowany, ale postara się spełnić oczekiwania – podkreślała Agnieszka Śladkowska.
Z kolei tematem drugiej części audycji były obowiązujące w Polsce normy dźwigania. Dominika Wrotek rozmawiała o tym z nadinspektor Agnieszką Dobrodziej z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku.