To nie był dobry mecz Lechii. Gdańszczanie świetnie rozpoczęli, ale po szybko strzelonej bramce nie byli już w stanie zagrozić Górnikowi Zabrze. Defensywa też nie zaprezentowała się tak dobrze, jak w poprzednich meczach. Biało-zieloni zremisowali 1:1 i zakończyli passę zwycięstw. Po pierwszych dziesięciu minutach zapowiadało się na kolejny mecz w stylu Lechii Kaczmarka. Szybko strzelony gol, rywal zdominowany, gdańszczanie utrzymujący się przy piłce – scenariusz ten gdańszczanie już dobrze znają. Tym razem przeciwnika napoczęli Flavio i Łukasz Zwoliński. Pierwszy bardzo dobrze prostopadle uruchomił drugiego, a ten bardzo dobrze utrzymał się przy piłce, wygrał pojedynek siłowy i bez problemów pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Chwilę później jeszcze niezłą okazję miał Kacper Sezonienko, ale oddał anemiczny strzał prosto w bramkarza. I jeżeli chodzi o konkrety, to to byłoby na tyle.
ZAWIODŁA DEFENSYWA
Gdańszczanie może inicjatywy nie oddali, bo dalej utrzymywali się przy piłce, ale nic ciekawego z tego nie wynikało. Górnik potrzebował zdecydowanie mniej czasu na wykreowanie sytuacji. Zabrzanie mieli gorszą kulturę gry, ale już efekty były lepsze. Pierwszym ostrzeżeniem był mocny strzał Lukasa Podolskiego, który odbił Dusan Kuciak. Słowacki bramkarz doskonale zachował się też przy bardzo dobrym woleju Roberta Dadoka, ale już uderzenia Bartosza Nowaka nie był w stanie zatrzymać. Ofensywny pomocnik miał zdecydowanie zbyt dużo swobody w polu karnym, ustawił sobie piłkę do strzału i umieścił ją w siatce. Kuciak miał uzasadnione pretensje do zawodników z pola.
NIEMOC W ATAKU
Najlepszym podsumowaniem drugiej połowy w wykonaniu Lechii są statystyki. Konkretnie jedna: zero celnych strzałów. Było kilka dobrze zapowiadających się kontr, ale żadna nie została nawet doprowadzona do fazy, w której moglibyśmy nazwać ją dogodną okazją. Gdańszczanie nie potrafili poradzić sobie z trzema stoperami Górnika, bardzo słabo wyglądali Zwoliński i Sezonienko, nic nie wniosło też pięć przeprowadzonych przez Kaczmarka zmian. Górnik na bramkę Kuciaka uderzył raz, również niegroźnie.
To był słaby mecz obu zespołów, zwłaszcza po przerwie działo się niewiele. Tomasz Kaczmarek zapowiadał, że Górnik będzie trudnym rywalem, ale chyba bardziej niż docenić dyspozycję rywala, musi zganić swój zespół za słabą postawę. To był najsłabszy mecz za kadencji nowego szkoleniowca.