Szaleńcza pogoń w końcówce omal nie skończyła się zwycięstwem Trefla w FIBA Europe Cup. Sopocianie grali przeciętnie, nie radzili sobie z trudnymi rzutami dystansowymi rywali, ale w ostatnich 5 minutach postawili wszystko na jedną szalę, mając rzut na dogrywkę w ostatniej sekundzie meczu. Ostatecznie to Hapoel Eilat wywozi z Trójmiasta cenne dwa punkty i ma bilans 2-1, będąc przed Treflem w tabeli. Goście z Izraela długo kontrolowali mecz, prowadzili wyraźnie po pierwszej i trzeciej kwarcie, by w ostatniej odsłonie dać się rozbrykać koszykarzom Trefla. Sygnał do odrabiania strat dał Mateusz Szlachetka, którego przechwyt i punkty pozwoliły znacząco zmniejszyć przewagę.
SKROMNY SZLACHETKA
– Ten powrót to nie tylko moja zasługa. Razem się wspieraliśmy i wierzyliśmy że mamy szansę jeszcze wygrać – komentował rozgrywający Trefla. Niestety decydujący o losach rzut Josha Sharmy za trzy, mogący dać dogrywkę Treflowi, nie znalazł drogi do kosza. – Josh rzuca przecież za trzy. W Ostrowie Wlkp miał skuteczność 2/2 , także jest to gość, który potrafi rzucić trójkę. Nie tak to miało jednak być, klub z Izraela odczytał nas i dobrze bronił – dodał rozgrywający.
POMOGLI INNI
Trefl Sopot – Hapoelem Ejlat 85:88 (18:24, 23:24, 21:24, 23:16).
Trefl Sopot: Yannick Franke 23, Brandon Young 18, Michał Kolenda 14, Josh Sharma 8, Carl Lindbom 7, Mateusz Szlachetka 6, Darious Moten 4, Karol Gruszecki 3, Paweł Leończyk 2, Daniel Ziółkowski 0.