Rozpoczynają się obowiązkowe ćwiczenia rezerwistów. Od lutego Wojskowe Komendy Uzupełnień w całym kraju wysyłają wezwania, głównie dla żołnierzy, którzy złożyli przysięgę i mają przydział mobilizacyjny. W całym kraju w tym roku akcja dotyczyć będzie około 200 tysięcy osób.
– O powołaniu na ćwiczenia decyduje konkretna jednostka wojskowa i jej zapotrzebowanie – zaznacza podpułkownik Paweł Górski z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Gdańsku. – Ćwiczenia planowane były jeszcze przed pandemią. Wojsko jest taką instytucją, która się szkoliła, szkoli i będzie szkolić zawsze. Oczywiście bierzemy pod uwagę sytuację, która jest za naszą wschodnią granicą, natomiast ćwiczenia które są i będą realizowane są to standardowe działania naszego wojska – dodaje.
DECYZJE PODEJMUJA POSZCZEGÓLNE JEDNOSTKI|
W większości przypadków to zajęcia na poligonowych placach. Sprawdzane są umiejętności pod kątem wyszkolenia strzeleckiego, regulaminu lub nawyków na danym stanowisku służbowym. Na ćwiczenia powoływani są szeregowi do 55 lat, a podoficerowie lub oficerowie – do 63 lat. Informacja jest najczęściej przekazywana z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Na czas ćwiczeń pracodawca jest zobowiązany udzielić bezpłatnego urlopu. Żołnierz otrzymuje uposażenie. Można także liczyć na rekompensatę za różnicę w stosunku do dotychczasowych zarobków.
– Nie ma zasady wprost, że każdy rezerwista na takie ćwiczenia będzie musiał się stawić. Zależy to od jednostek wojskowych, a jednostka bierze pod uwagę chociażby to, jakim sprzętem dysponuje, czy występuje potrzeba przeszkolenia przy nowym sprzęcie i wiele innych czynników – wyjaśnia podpułkownik Paweł Górski.
Jak przyznają wojskowi, może się zdarzyć że wezwanie do WKU otrzymają też przeniesieni do rezerwy bez przysięgi. W ich przypadku najpierw nadany będzie przydział mobilizacyjny. Intensywność ćwiczeń z roku na rok ma być większa.
Sebastian Kwiatkowski/raf