Prokurator żąda wysokich kar dla Bartłomieja W., wnuka byłego prezydenta oraz jego kolegów za rozbój na obywatelach Szwecji. To ponowny proces w tej samej sprawie, po apelacji oskarżyciela. We wtorek gdański sąd wysłuchał mów końcowych. Prokurator chce, aby Bartłomiej W. spędził za kratkami sześć lat, a jego koledzy sześć i pół oraz siedem i pół roku. Jak mówi prokurator Michał Witkowski, nie ma wątpliwości, że oskarżeni są winni.
– Rozbój ten charakteryzował się bardzo nieadekwatnym poziomem przemocy, jaką zastosowali oskarżeni. Zastosowali ją wobec mężczyzn w trochę starszym wieku. Trzeba tutaj podnieść fakt używania przez oskarżonych narzędzia. To nie jest narzędzie, które jest traktowane przez Kodeks Karny jako niebezpieczne, ale pałka teleskopowa jest w stanie zadać bardzo poważne obrażenia – powiedział Witkowski.
Z kolei Bartłomiej W. wszystkiemu zaprzecza. – Nie przyznaję się ani do kradzieży, ani do pobicia i nie mam wiedzy, kto mógłby tego dokonać. Była też do tego załączona sprawa udziału w bójce. Do tego się przyznałem i odbyłem karę co do dnia – dodał oskarżony Bartłomiej W.
Obrońcy oskarżonych wnieśli o uniewinnienie. – Cały materiał dowodowy opiera się tylko i wyłącznie na poszlakach. Nie ma naocznych świadków zdarzenia, którzy potwierdzą to, że Bartłomiej W. uczestniczył w rozboju. Tu mowa jest o czerwonej kurtce. Mój klient takiej kurtki na sobie nie miał. Dosyć istotną kwestią, na którą należy zwrócić uwagę, jest fakt, że nie miał wiedzy, świadomości nawet, że Oskar N. kradnie telefon – mówi obrońca Bartłomieja W. adwokat Arkadiusz Rozpędowski.
Przypomnijmy, do zajścia doszło w maju 2018 roku. Według prokuratury trzej oskarżeni napadli na dwóch szwedzkich turystów w centrum Gdańska. Obaj zostali pobici i skradziono im telefon komórkowy wart około 350 złotych. Wyrok sąd ogłosi w poniedziałek.
Grzegorz Armatowski/mk