Mieszkańcy Kościerzyny zebrali dary dla partnerskiego miasta Pryłuki, które w weekend zostały zawiezione na Ukrainę. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Grzegorz Armatowski rozmawiał na temat zorganizowanej akcji z Michałem Majewskim, burmistrzem Kościerzyny.
Michał Majewski przyznawał, że nie angażował się w zbiórkę darów od początku. – Prosiłem, aby miasto Kościerzyna troszeczkę poczekało, żebyśmy zobaczyli, jakie dary będą potrzebne w Ukrainie, żeby ta zbiórka była bardzo celowana. Na początku zajmowały się nią Civitas Christiana, Caritas, organizacje pozarządowe. Zebrały tego sporo. Dary były zbierane między innymi w naszych kościerskich szkołach dla tych, którzy do nas przyjechali, którzy u nas mieszkają, którym możemy pomóc – opowiadał.
Burmistrz podkreślał, że miasto, któremu pomaga Kościerzyna, znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. – Pryłuki to miasto partnerskie Kościerzyny. Chcielibyśmy im pomóc. Jest ciężko, Pryłuki są obecnie otoczone, mają wysadzone mosty. Z tego, co się dowiedzieliśmy, w samym centrum nie jest jeszcze najgorzej, ale dostęp do miasta jest bardzo utrudniony. Po kontaktach, które nawiązaliśmy z mieszkańcami Pryłuk, próbujemy zebrać potrzebną pomoc i przekazać ją tak, żeby trafiła dokładnie do nich. Po tych rozmowach udało się zorganizować transport. Zebraliśmy celowe dary, takie jak pampersy, ciepła wierzchnia odzież, koce, a przede wszystkim długoterminowa żywność, za którą możemy bardzo podziękować PCK, rzeczy dla dzieci. Cegiełkę dołożyło także partnerskie stowarzyszenie Cölbe Kościerzyna – wymieniał.
Michał Majewski osobiście odwiózł dary. – Pojechaliśmy dwoma samochodami, ja swoim, z dużą, półtoratonową przyczepą, i drugi bus. Minęliśmy polskie i ukraińskie służby celne, wjechaliśmy do strefy ukraińskiej. Tam przyjechał samochód z Ukrainy, który zabrał cały towar. Z tego, co wiem, już przyjechał i został rozładowany w okolicach Kijowa. Tam został przeładowany na inne samochody i ma nastąpić próba dostarczenia go do Pryłuk. To, co zrobiliśmy, daje największą szansę na dostarczenie – twierdził.
Burmistrz przyznawał, że kontakt z Pryłukami nie jest łatwy. – Z samymi władzami nie udało nam się skontaktować, natomiast mamy kontakt z osobami, które były w delegacjach odwiedzających nas w Kościerzynie. Rozmawiamy z nimi i wiemy, co się dzieje. Mówią, że w centrum jeszcze w miarę wszystko funkcjonuje, życie się odbywa, natomiast miasto jest otoczone. Jak wiemy, ono jest na drodze z Charkowa do Kijowa, 170 kilometrów na wschód od tego miasta. To już teren, na którym odbywają się walki, bardzo zagrożony. Mosty dojazdowe są wysadzone, prawdopodobnie po to, żeby wojska rosyjskie miały utrudniony dostęp do miasta. Jak będziemy mieli bliższe informacje, na pewno się nimi podzielimy. Jeżeli transport dotrze do Pryłuk, będziemy prosić mieszkańców o dalsze zbiórki. Na pewno spróbujemy organizować to w taki sam sposób – zapowiadał.
Posłuchaj całej audycji:
MarWer