Matematyka daje Treflowi szanse. Gdańszczanie tracą do GKS-u cztery punkty, rozegrają jeszcze trzy mecze, a katowiczanie zaledwie jeden. W rzeczywistości wygląda to jednak mniej optymistycznie, bo Trefl zagra z trzema bardzo mocnymi drużynami. – Według mnie nie uda się awansować – mówi nam były kapitan Trefla Wojciech Grzyb.
Teoretycznie Trefl ma wszystko w swoich rękach. GKS Katowice zagra ze Ślepskiem Malow Suwałki i nawet jeżeli wygra, gdańszczanie nie stracą szans na awans. Będą jednak musieli zdobyć co najmniej siedem punktów w meczach z Indykpolem AZS Olsztyn, Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem, czyli bardzo mocnymi ekipami.
Co więcej, nawet jeżeli GKS przegra w Suwałkach, gdańszczanie będą musieli urwać punkty w co najmniej dwóch meczach. – Według mnie nie uda się awansować – mówi nam były kapitan Trefla Wojciech Grzyb. – GKS ma czteropunktową przewagę i nawet zwycięstwo za trzy punkty z jednym z trudnych przeciwników nie zagwarantuje sukcesu. Nie wierzę, że Grupa Azoty ZAKSA czy Jastrzębski odpuszczą mecze i będą chciały przygotowywać się do play-offów. Kędzierzynianie na koniec będą mieli pełen obraz, czy muszą grać na maksa i może trochę odpuszczą, ale w ich przypadku i tak oznacza to, że na parkiet wejdą bardzo dobrzy zawodnicy – tłumaczy wicemistrz świata z 2006 roku.
TRZY PORAŻKI, JEDEN WYGRANY SET
Trudno też o optymizm jeżeli przeanalizuje się, jak Trefl radził sobie w pierwszych meczach z najbliższymi rywalami. Z Indykpolem AZS grał już w tym roku w Iławie i przegrał 1:3. Mecz był zacięty, gdańszczanie wygrali nawet pierwszą partię, ale w kolejnych przegrywali dwukrotnie do 22 i raz do 20.
Dużo gorzej wyglądały mecze z najlepszymi polskimi ekipami. Z Jastrzębskim Trefl przegrał do zera (14:25, 22:25, 22:25), a tydzień później tak samo było w spotkaniu z Grupą Azoty ZAKSĄ (23:25, 20:25, 14:25). Trudno więc liczyć na cud w meczach z faworytami. Gdańszczanie na swoją sytuację w tabeli „zapracowali” porażkami z Cuprum Lubin, Ślepskiem Malow, Cerrad Enea Czarnymi Radom czy dwoma z GKS-em. Gdyby choć jeden mecz z bezpośrednim rywalem udało się wygrać, byłoby zupełnie inaczej. – My w tym sezonie gramy przede wszystkim nierówno. Na play-offy pracuje się cały sezon a nie dwoma, trzema ostatnimi kolejkami – podkreśla Grzyb.
Posłuchaj rozmowy z Wojciechem Grzybem:
TERMINARZ POZWALA MIEĆ NADZIEJĘ
Skąd więc nadzieja na play-offy, skoro cały sezon jest co najwyżej przeciętny? Po pierwsze, w tym roku Trefl zanotował zwyżkę formy, a po drugie pomógł terminarz. Gdańszczanie już dawno powinni zagrać z Grupą Azoty ZAKSĄ i Jastrzębskim. Kalendarzowe zawirowania sprawiają, że kibice mogą wierzyć.
– W ostatnich tygodniach Trefl prezentuje się całkiem dobrze, a wsparcie Dimy Paszyckiego wlało dodatkową nadzieję w nasze serca. Mecze z Grupą Azoty ZAKSĄ i Jastrzębskim powinny być jednak rozegrane kilka tygodni temu, zostały przełożone w związku z zakażeniami koronawirusem w tych zespołach. Gdyby były rozegrane w terminie, kiedy forma Trefla nie była ustabilizowana, to pewnie skończyłyby się porażkami gdańszczan – podsumował Grzyb.
Trefl kluczowe mecze rozegra w pierwszej połowie kwietnia. 3.04 zmierzy się z Indykpolem AZS, 9.04 podejmie Jastrzębski, a już dwa dni później na wyjeździe zagra z Grupą Azoty ZAKSĄ.
Tymoteusz Kobiela