Porty są bardzo ważne dla gospodarek narodowych. Łukasz Greinke: pokazuje to sytuacja w Ukrainie

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Nowa sytuacja geopolityczna otwiera przed polskimi portami nowe wyzwania, ale też duże możliwości. Jak podkreślił podczas Forum Morskiego Radia Gdańsk , Prezes zarządu Portu Gdańsk, Łukasz Greinke, przyznał podczas Forum Morskiego Radia Gdańsk, że jego firma patrzy w przyszłość optymistycznie. Przeładunek w pierwszym kwartale tego roku wzrósł o 11 proc. i jeśli tempo się utrzyma, to do końca roku uda się osiągnąć magiczną barierę 60 milionów ton.

Na początku Łukasz Greinke wyjaśnił, czy sankcje na rosyjskie jednostki morskie i przewóz rosyjskich towarów mogą wpłynąć na przeładunki w porcie.

– Jesteśmy w stanie zapewnić zaopatrzenie w surową ropę naszym rafineriom. Jesteśmy w stanie również przeładowywać ropę, która jest dedykowana do dwóch niemieckich rafinerii, z którymi jesteśmy połączeni systemem ropociągów. Moce przerobowe terminala Naftoport to ok. 40 milionów ton, w związku z tym całe zapotrzebowanie naszych rafinerii w wysokości ok. 26 mln ton jest pokryte z nawiązką. Nie ma więc obaw, że infrastruktura portowa może w którymś momencie być wąskim gardłem. Drugi aspekt to zastąpienie pochodzenia towaru. Dywersyfikacje są możliwe – widać to bardzo mocno po spółce Orlen, która przestawiła swoją produkcję na mniej zasiarczone paliwa. W tej chwili dyskutowaliśmy o tym, czy jesteśmy w stanie zastąpić jako porty granicę lądową z Rosją, przez którą docierał do nas węgiel do energetyki konwencjonalnej. Ponieważ my co do zasady zabezpieczaliśmy w portach węgiel energetyczny, koksujący, a dla zwykłych indywidualnych odbiorców raczej był to import drogą lądową. Jesteśmy jednak przygotowani na taką okoliczność, że port w Gdańsku będzie w stanie przeładować ok. 13,5 milionów ton węgla. Na dzisiaj mamy informacje, że wszystkie spółki energetyczne swoje kontrakty mają pozabezpieczane, więc absolutnie uspokajam w tym zakresie. Natomiast istotne jest, że musimy być również bardzo dużym wsparciem dla Ukrainy. W tej chwili towary, które były importowane do tego kraju przez ukraińskie porty morskie, trafiają tam przez porty polskie. Widzimy również bardzo duży napływ do naszego portu towarów, które zawsze były eksportowane z Ukrainy. Przykładem jest ruda żelaza, która raczej ciążyła do Świnoujścia, natomiast w tej chwili widzimy rudę żelaza w imporcie, rudę manganu, glinkę i kukurydzę w eksporcie, rozmawiamy o pszenicy. To są kategorie, które do tej pory nie występowały w takiej ilości. Musimy mieć świadomość tego, że aby pomyślnie przeprowadzić zbiory na Ukrainie na tych obszarach, gdzie będzie to możliwe, trzeba magazyny opróżnić i ten towar gdzieś wyekspediować i sprzedać. I to się dzieje za pośrednictwem naszych portów. Tu ważny apel do naszych kolegów logistyków z branży z Ukrainy, by współpracować z państwami i podmiotami, które są bardzo aktywnie włączone w pomoc, bo to jest obopólna korzyść. Musimy pamiętać też o tym, że mamy ponad 2,5 miliona uchodźców w Polsce i to są osoby, które też mają swoje potrzeby. I ten wolumen importowanych towarów do Polski będzie znacznie większy – powiedział prezes zarządu Portu Gdańsk.

– To, na co patrzymy pod kątem wolumenu przeładowywanych towarów to transshipment, który w naszym porcie występował, czyli przeładunki z dużych statków megakontenerowców na mniejsze statki kontenerowe, które zaopatrywały porty północnego Bałtyku, m.in. Sankt Petersburg. Te sankcje mogą spowodować delikatne spadki w grupie towarowej skonteneryzowanej. Natomiast widzimy, że one zaczynają bilansowane zapotrzebowaniem rynku wewnętrznego i rynku ukraińskiego, który jest zablokowany od strony morza – dodał.

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Pod koniec ubiegłego roku Port Gdańsk liczył na uruchomienie intermodalnego korytarza transportowego Turcja-Ukraina-Polska z wykorzystaniem żeglugi na morzu Czarnym, ale żegluga czarnomorska na razie jest wyłączona. Pozostają więc połączenia kolejowe i samochodowe. Łukasz Greinke patrzy jednak na to wyzwanie ze spokojem.

– Mamy doskonałe połączenie z Ukrainą. Z uwagi na te restrykcje, które zostały wprowadzone na transport samochodowy z Federacją Rosyjską i Białorusią, możemy te samochody przerzucić na kierunek ukraiński, tak by one pomogły ekspediować wszystkie ładunki, które pochodzą z tego terenu. Mamy doskonałe drogi. Na południe polski do Rzeszowa dojeżdża się drogą 2+2. Nie można zatem mówić o jakichkolwiek kongestiach. Ukraina może nam pomóc pomagać sobie, przekierowując te ładunki do nas. Im więcej tych towarów będzie przeładowywanych u nas w Polsce, tym bardziej my będziemy silni, a tym samym jeszcze bardziej będziemy mogli pomagać Ukrainie – zauważył.

Oprócz wojny mamy również przerwane łańcuchy dostaw i ciężką sytuację w Chinach w związku z pandemią.

– Obserwujemy sytuację w Chinach i w chińskich portach. Natomiast na dzień dzisiejszy nie widzimy, żeby miało to większy wpływ. Przeładunki na terminalu kontenerowym pokazują, że nie ma takiego zagrożenia. Więcej kontenerów kierowanych jest do portów w Gdańsku. Natomiast zwiększa się też trochę świadomość producentów, importerów. Oni starają się albo zabezpieczyć dostawy komponentów lokalnie, albo wykorzystują do tego gigantyczne powierzchnie magazynowe, by zerwanie łańcuchów dostaw miało jak najmniejszy wpływ na realizowane projekty – powiedział Greinke.

(fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Prezes zarządu Portu Gdańsk zwrócił uwagę na fakt, że koncepcja budowy terminala w Świnoujściu nie wywołuje obaw w trójmiejskich portach. Jak podkreślił, po tym, czy starczy statków, zawsze będzie decydował rynek.

– Jeżeli będzie podmiot zainteresowany wybudowaniem takiego terminala w Świnoujściu, to znaczy, że taki potencjał jest. Trzeba pamiętać, że jako Polska mamy nadal mały udział w transshipmencie na Bałtyku i tu spore zadanie do odrobienia, żeby ten nasz udział był większy. Powinniśmy być tym państwem, które dominuje na Bałtyku, bo mamy bardzo duży rynek lokalny, doskonałe warunki w portach. Ale to jest jedna rzecz. Wojna nam też pokazuje, że infrastruktura powinna być do zastąpienia. I takie inwestycje należy planować z podejściem od strony bezpieczeństwa państwa. Tak, aby móc w danym momencie przełożyć łańcuchy logistyczne z jednego miejsca na drugie. Widzimy doskonale, jak bardzo ważne są porty dla gospodarek narodowych. Dzisiejsza sytuacja na Ukrainie pokazuje, jak łatwo można zablokować kraj – przyznał.

– Każdy kilometr autostrady, torów kolejowych to jest potężna szansa, ona decyduje o przewagach danego portu. Można sobie wyobrażać, co by się działo, gdyby była jedna autostrada północ-południe, bez S3 i bez S7. Wszystko by stało. Im więcej tej infrastruktury, im bardziej płynny ruch, tym nasza konkurencyjność jest większa. Logistyka jest bardzo prosta: to czas i koszt. Jeśli jest szybko i tanio to każdy wybierze tę drogę logistyczną. My nie możemy dysponować infrastrukturą tylko w jednym miejscu, ale taką na terenie całego kraju, żebyśmy mogli dowolnie przepinać łańcuchy logistyczne. Konflikt Białoruś-Ukraina może spowodować, że ruch w jednym terminalu zostanie obniżony, dlatego należy dysponować również na południu Polski i w innych miejscach takimi terminalami, które będą pozwalały obsługiwać masy ładunkowe, że nie będzie nikt myślał, żeby Polskę ominąć, tylko tutaj przyjechać i wykorzystać naszą infrastrukturę do przeładowywania swoich towarów. Każda infrastruktura, która powstaje, będzie wykorzystana. Miałem niedawno okazję być na przekopie Mierzei Wiślanej, widziałem jak trwają pracę nad budową toru wodnego na rzece Elbląg. To jest naprawdę gigantyczna szansa dla tego miasta, tylko trzeba wiedzieć, jak to wykorzystać. Jedynie ktoś totalnie bez pomysłu, bez wizji nie jest w stanie tego wykorzystać – zauważył.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj