Mimo odmowy samorządu, we Władysławowie odbył się protest wędkarzy rekreacyjnych. Kilkadziesiąt osób zrzeszonych w NSZZ „Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego przez godzinę spacerowało po przejściach dla pieszych na początku ulicy Starowiejskiej we Władysławowie. Walczą o możliwość odejścia z zawodu na takich samych prawach, jak rybacy morscy.
Jak mówili uczestnicy protestu, to jedyny sposób, by zwrócić uwagę na obecną sytuację. Od dwóch lat wędkarze nie mogą pływać na ryby. W 2020 roku podpisali porozumienie z Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, które zakładało m. in. utworzenie osłony na czas opracowywania nowych przepisów oraz rekompensaty dla załóg. Mimo obietnic, rybacy rekreacyjni nie dostali rekompensat.
„KOSZTY NARASTAJĄ LAWINOWO”
– W tej chwili sytuacja jest krytyczna. Na ostatniej komisji nie przyszedł do nas nikt z rządu. Chcieliśmy znaleźć wspólne rozwiązanie problemu, który narasta z dnia na dzień. Od dwóch lat jesteśmy bez środków do życia, nie możemy zarabiać. Dlatego dzisiaj zorganizowaliśmy zgromadzenie, na które nie dostaliśmy zgody. Oczywiście wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Czekamy na jakikolwiek ruch ze strony rządu – mówił Michał Niedźwiecki z NSZZ „Solidarność” Pracowników Morza Bałtyckiego.
– Mija trzeci rok, odkąd porozumienie z rządem nie zostało zrealizowane. Trwa swoisty ping pong między ministerstwami: kto jest kompetentny, by to zrealizować. Trzeci rok nie mamy też żadnych dochodów, a jednocześnie lawinowo narastają nasze koszty – zaznaczał Andrzej Antosik, prezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego.
NIE WYDANO ZGODY NA MANIESTACJĘ
Na środową akcję zgody nie wydał burmistrz Władysławowa, który tłumaczył się względami bezpieczeństwa. Decyzję później podtrzymał sąd. Rybacy akcję zorganizowali w ramach zgromadzenia spontanicznego.
– Niestety, na dzień dzisiejszy musimy zrobić manifestację spontaniczną. I burmistrz, i sąd, odmówili nam normalnej manifestacji. Chcemy, żeby nasz rząd, który dwa lata temu podpisał z nami porozumienie, wywiązywał się ze swoich zobowiązań – tłumaczył Zdzisław Mądrzak, armator z Portu Władysławowo.
PROTEST BYŁ OSTRZEŻENIEM
Środowa akcja nie spowodowała paraliżu, bo przejścia blokowane były tylko na kilka minut. Mimo to kierowcy byli zaskoczeni manifestacją. Protest miał charakter ostrzegawczy. Kolejnym etapem ma być blokada portów. W środę rybacy skrócili akcję, by nie uniemożliwiać policji poszukiwań zaginionego nastolatka na półwyspie Helskim.
Na polskim wybrzeżu działa około 100 armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. W tym samym miejscu w ubiegłe wakacje protestowali także wędkarze rekreacyjni i Agrounia, powodując jednocześnie paraliż okolicy.
Sebastian Kwiatkowski/ua