Podczas czwartkowej rozprawy oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska – Stefana W., zeznawał mężczyzna, który spędził z prezydentem Gdańska ostatnie godziny przed śmiercią. W sądzie na sali, w charakterze publiczności, po raz pierwszy zasiadła matka Stefana W.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku odbyła się czternasta rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan W. został doprowadzony z pobliskiego aresztu śledczego do największej sali sądu. Siedział w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą.
Sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że stan zdrowia fizycznego Stefana W. pozwala na jego uczestnictwo w rozprawie. Podkreśliła również, że do Sądu wpłynęła opinia biegłych psychiatrów, z której wynika, że Stefan W. może brać udział w procesie. O przebadanie Stefana W. przez biegłych wniósł na drugiej rozprawie jego obrońca mec. Marcin Kminkowski.
ZEZNANIA BYŁEGO WSPÓŁPRACOWNIKA ADAMOWICZA
W trakcie czwartkowej rozprawy pierwszy zeznawał Marcin M. były współpracownik Adamowicza, który 13 stycznia 2019 roku był wolontariuszem i kwestował wraz z byłym prezydentem Gdańska. W zeznaniach opisał ostatnie godziny, które spędził wraz Pawłem Adamowiczem.
Z zeznań wynikało, że od ok. godz. 14:00 świadek i jego koleżanka rozpoczęli kwestowanie z prezydentem przy fontannie Neptuna. Po ok. godz. 17:00-18:00 świadek, jego przyjaciółka i Adamowicz wrócili do centrum miasta. Niedługo później prezydent zaprosił ich na scenę, gdzie Marcin M. wręczył mu zimne ognie i stanął metr za nim. Wskazał również, że po przemówieniu Adamowicza, które trwało ok. 2-3 minut, na scenę wbiegł oskarżony i pchnął nożem prezydenta.
Z relacji świadka wynikało, że po ataku udał się do szpitala, do którego został przewieziony Paweł Adamowicz i wraz z rodziną oczekiwał na informacje o stanie zdrowia ranionego. – Ok godz. 3:30 wyszedł do nas Piotr Adamowicz, brat prezydenta, który powiedział, że operacja się udała – powiedział.
Dodał, że następnego dnia dotarł do szpitala, gdzie dowiedział się, że stan Adamowicza jest krytyczny. – Ok. godz. 14:00 pan prezydent zmarł – zeznawał Marcin M.
Świadek powiedział również, że na scenie znalazł czapkę zimową i przez kilka godzin trzymał ją w dłoniach. Po kilku dniach zobaczył zdjęcie oskarżonego w gazecie w tej czapce.
ZEZNANIA OCHRONIARZA I OPERATORA TELEWIZYJNEGO
Kolejnym przesłuchiwanym świadkiem był ochroniarz, który zeznał, że w dniu, kiedy ochraniał scenę, nie posiadał licencji. Wskazał również, że widział, jak oskarżony był na scenie i trzymał mikrofon. Świadek zeznał, że nie pamięta słów wypowiedzianych przez oskarżonego po ataku na prezydenta.
Przed Sądem w czwartek zeznawał również Jakub C. operator telewizyjny, który ze sceny nagrywał „Światełko do nieba”. W swoich zeznaniach wskazał, że zarejestrował moment, w którym oskarżony zaatakował Adamowicza. – Nóż zobaczyłem przy odtwarzaniu nagrania – tłumaczył.
Dodał, że po ataku, prezydent Gdańska usiadł na jednej ze skrzyń ze sprzętem scenicznym. – Prezydent wskazał ręką, że nie jest w najlepszym stanie i że coś jest nie tak – powiedział Jakub C. W tym czasie – jak relacjonował świadek – oskarżony Stefan W. cały czas przemieszczał się po scenie wykrzykując swój manifest.
MATKA STEFANA W. POJAWIŁA SIĘ NA SALI SĄDOWEJ
Na sali sądowej, w trakcie przesłuchań świadków, zasiadła po raz pierwszy matka Stefana W. Kobieta po wyjściu z sali rozpraw nie chciała odpowiedzieć na pytania korespondenta PAP, tłumacząc, że „nie jest w stanie”.
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska wskazała, że kobieta może uczestniczyć w rozprawach w charakterze publiczności ponieważ, „złożyła oświadczenie o odmowie składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonego i sąd nie będzie jej przesłuchiwał” – tłumaczyła.
STEFAN W. NA ŁAWIE OSKARŻONYCH
Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.
W opinii biegłych, gdy 13 stycznia 2019 roku wszedł na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie. Kolejna rozprawa odbędzie się 22 lipca br.
PAP/am