Nawet 30 proc. mieszkańców Tolkmicka nad Zalewem Wiślanym może być pozbawionych ciepła. Właściciel lokalnej kotłowni wypowiedział umowę na dostawę ogrzewania i ciepłej wody.
Powodem jest brak węgla i wysokie ceny, których lokatorzy nie będą w stanie pokryć. – Tu mieszkają sami renciści i emeryci. W naszym bloku są chyba ze dwie młode rodziny. Skąd mamy wziąć pieniądze na droższe ogrzewanie? – zastanawia się Robert Rutkowski, jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Świętojańskiej.
Michał Opałka, zarządca tolkmickiej kotłowni, tłumaczy, że zmieniły się zasady zakupu węgla, których jego kotłownia potrzebuje 1500 ton. Teraz są przedpłaty i od razu trzeba zapłacić około 2 milionów złotych.
– Od 2009 roku prowadzę kotłownię i nigdy nie było takiego problemu. Musiałem wypowiedzieć umowy na dostawę ciepła, ponieważ nie mam w tej chwili możliwości zagwarantowania jego dostawy zgodnie z umową, którą ewentualnie bym podpisał. Węgla po prostu nie ma, nie mogę go kupić – dodaje zarządca.
Pomoc w tej sytuacji zaoferowali posłowie Lewicy i władze samorządowe Tolkmicka.
Marek Nowosad