Pięć lat temu przeżywaliśmy, kiedy połacie, dosłownie setki hektarów lasów zostało położonych przez nawałnice. W tym roku, pierwszego lipca, mieliśmy podobny scenariusz. Aby przybliżyć problemy związane z tymi sprawami nasz reporter udał się do Wąglikowic, gdzie rozmawiał z tamtejszym sołtysem, Waldemarem Hetmańskim.
Powalone drzewa i ogromne zniszczenia w lasach były tematem kolejnego odcinka naszego programu „Nie tylko Metropolia. Pomorze. Inwestycje”.
– Mieszkańcy oczekują do władz, od samorządów inicjatywy, pomocy – takiej, która by nam w tej sytuacji pomogła uprzątnąć ten teren, uporządkować ten las i od nowa zasadzić. Sporo lasów zostało położonych, tak, że nie da się już tego uratować. Trzeba po prostu to wyciąć i od nowa zasadzić. Są to duże ilości. Dla tych, którzy te lasy sadzili, to wielka tragedia. Są to przecież ludzie, którzy o nie dbali, robili wszystko, żeby urosły i żeby mieć z tego jakieś korzyści. Niestety wiatr wszystkie te plany położył, połamał i jest to niezwykle przykre – mówił sołtys.
Teraz Wąglikowice przeżywają tragedię. Czy sołtys pamięta, jak to wyglądało pięć lat temu?
– Pamiętam, bo też ten wiatr przyszedł, ale jakoś nas tak Pan Bóg ominął, poszło to bokiem. U mnie przewróciło 40 drzew, to był mały procent tego, co teraz się zdarzyło. W tym momencie to jest naprawdę duża sprawa i trzeba jak najszybciej się tym zająć, jednak jest to zagrożenie pożarowe, ekologiczne, wizerunkowe i turystyczne. Potrzebujemy pomocy i potrzebujemy jej dosyć szybko – apelował.
aKa