Eksmisja dzierżawcy z kortów SKT. „Kolejny krok, po wyroku sądowym, to jego wyegzekwowanie”

(fot. Radio Gdańsk)

W „Komentarzach Radia Gdańsk” przyjrzeliśmy się m.in. kwestii wyroku sopockiego sądu dotyczącego użytkowania słynnych kortów w tym mieście. Jakie będą jego skutki? Nad tym zastanawiali się goście Bartosza Stracewskiego – Krzysztof Puternicki, podróżnik, publicysta, członek Stowarzyszenia Dolina Królewska oraz Małgorzata Rakowiec z TVP3 Gdańsk.

8 sierpnia Sąd Rejonowy w Sopocie wydał zabezpieczenie i nakazał obecnemu dzierżawcy, użytkownikowi, opuścić teren kortów. Jeżeli nie zrobi tego dobrowolnie, Sopocki Klub Tenisowy będzie mógł skorzystać z pomocy komornika i przeprowadzić eksmisję. Czy to krok w dobrą stronę, w kierunku porządku prawnego i odzyskania tego, co, – jak pokazują wyroki sądowe – chyba SKT się należało?

– Kolejny krok, po wyroku sądowym, to jego wyegzekwowanie. Gdyby było tak, że zapadają wyroki, a są one niewykonywane, to byłaby kpina z prawa, praworządności. Takie można odnieść wrażenie i w tym przypadku był to kolejny, spodziewany krok, który zostanie wykonany w tym długoletnim już sporze, który znalazł swój finał w prawomocnym wyroku sądu – zaznaczyła Rakowiec.

– To jest zabezpieczenie, pamiętamy, że tam ochroniarze, eksmisje już były. Wiele lat temu, gdy pan Bartłomiej Białaszczyk był prezesem, były podejmowane próby. Pamiętam sytuację, kiedy byłem w trakcie tej próby wyprowadzenia klubu z miejsca, w którym się mieści od wielu lat. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz – trzeba się ostro przypatrywać temu, w którym kierunku to pójdzie, jeżeli miasto faktycznie przejmie ten teren. Przypomnijmy, że to jest jedna z najdroższych działek w Polsce i stąd prawdopodobnie ten duży hałas o to, co się dzieje. Tam, gdzie są duże pieniądze, tam są duże emocje. Jestem też ciekawy, co będzie za kilka lat w tym miejscu stało, niezależnie od tego, czy wyrok jest prawidłowy, czy nieprawidłowy, czy jest praworządny, czy nie – wskazywał Puternicki.

– Jeśli chodzi o zabezpieczenie, to żeby nie było tak jak z Turowem, że mieliśmy w ramach zabezpieczenia zamknąć elektrownię, której potem by się nie było w stanie uruchomić – dodaje Rakowiec.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj