Mieszkańcy Nowego Portu czują się bezradni. Chcieliby, aby „Port Service” zakończył działalność

(fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Trembicka)

W ostatnim czasie mieszkańcy Nowego Portu narzekają na uciążliwości w postaci dymu i nieprzyjemnych zapachów, które unoszą się w całej dzielnicy. Pochodzą one z jedynej na tamtym terenie spalarni odpadów niebezpiecznych „Port Service”.

Firma ma podpisaną umowę, która umożliwia im działalność do 2024 roku. Osoby mieszkające w okolicy oczekują tej daty z niecierpliwością. Przewodniczący zarządu dzielnicy Nowy Port Łukasz Hamadyk zastanawia się jednak, czy umowa na pewno nie zostanie przedłużona. Zauważył on, że jak sugerują władze firmy na oficjalnej stronie portservice.com.pl, przedsiębiorstwo inwestuje w działania marketingowe, między innymi takie, jak finansowe wsparcie niektórych gdańskich szkół.

„TO NAS TRUJE”

Mieszkańcy opowiadają, że czują się bezradni. I chcieliby, żeby firma zakończyła swoją działalność. „Wiecznie brudne od pyłu okna i samochody, które można by myć codziennie. Brak możliwości swobodnego wywietrzenia mieszkania z powodu dochodzącego nieprzyjemnego zapachu. Niepokój o to, w jaki sposób takie warunki życia wpływają na stan zdrowia” – tak można opisać trudności, z jakimi muszą się mierzyć gdańszczanie żyjący po przeciwnej stronie rzeki, niż firma „Port Service”.

– Nawet nie wiemy, kiedy mamy się spodziewać tego smrodu i brudu. Zazwyczaj palą w nocy – chyba myślą, że nie będziemy wówczas o tym wiedzieli. My jednak wiemy, bo budzimy się, musimy zamykać okna. Z rana, gdy wychodzimy z domu, samochody są całe pokryte żółtym pyłem, a parapety po dwóch dniach są po prostu czarne. Co tam jest spalane? Tego nikt nie wie. Ale to nas tak truje, że nie da się po prostu tu mieszkać – opisuje jedna z mieszkanek.

– Pracuję w szkole z dziećmi z niepełnosprawnościami. Wczoraj wybraliśmy się na spacer. Widoczność i oddychanie było tak utrudnione, że musieliśmy szybciej zakończyć wyjście. Spacer był na pewno zdecydowanie krótszy, niż powinien być – żali się nauczycielka lokalnej szkoły.

– Dlaczego ktoś ma nas truć i jeszcze na tym zarabiać? On się bogaci, a my wydajemy na lekarzy. Mąż i ja mamy duże duszności i gdy nawdychamy się tego smrodu, bardzo długo męczy nas kaszel, a ja czuję drapanie w gardle – podkreśla kolejna mieszkanka.

„CHCEMY POZNAĆ KOSZTY ZERWANIA UMOWY”

Rozwiązanie umowy z firmą „Port Service” wiąże się z wypłatą odszkodowania, jednak – jak podkreśla Hamadyk- koszty, jakie należałoby wtedy ponieść, do tej pory nie zostały ujawnione.

– Na pewno tej sprawy nie odpuścimy, nie będziemy bezradnie czekać do 2024 roku, bo życie i zdrowie mieszkańców jest najważniejsze. Chcemy faktycznie dowiedzieć się, ile by kosztowało rozwiązanie tej umowy i zobaczyć na papierze oficjalne stanowisko z miasta, że jej nie przedłuży – mówi.

– Nie znamy tej kwoty. Może jakby została nam przedstawiona, wszyscy wiedzielibyśmy, że faktycznie są to jakieś drakońskie kary. Na tę chwilę są tylko słowa i pytanie, czy miasta nie stać na to,  żeby te kary pokryć. Na pewno żaden mieszkaniec, radny, czy polityk nie miałby zastrzeżeń, że miasto źle zagospodarowało pieniędzmi, bo jest to firma, której mieszkańcy nie chcą. Nie ukrywam, że będziemy po raz kolejny zmuszać do działania miasto i urzędy odpowiedzialne za ochronę środowiska. Chcielibyśmy, żeby bardziej się zaangażowały i wsparły mieszkańców – dodaje.

Jędrzej Sieliwończyk z Referatu Prasowego Miasta Gdańska podkreśla, że miasto jest przeciwne kontynuowaniu umowy po jej zakończeniu, jednak dalsze plany w tej sprawie zależne są od wojewody pomorskiego.

SYTUACJA JEST STALE MONITOROWANA

W związku ze wzrostem zgłoszeń inspektorzy przeprowadzili dodatkową kontrolę w zakładzie. Odbyła się ona 9 września. Jak uspokaja rzecznik Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku Beata Cieślik „nie wykazała ona żadnych nieprawidłowości”.

– Firma ma obowiązek prowadzenia okresowych i ciągłych pomiarów emisji substancji do atmosfery z komina spalarni. Zakład nie może pozwolić sobie na to, żeby w trakcie ciągłego pomiaru było jakiekolwiek przekroczenie – tłumaczy.

– Pomiary ciągłe są możliwe dzięki umieszczonym w kominie odpowiednim czujnikom. Mamy ten podmiot pod stałym nadzorem. Jak do tej pory, spalarnia nie wykazała przekroczeń w emisji poszczególnych substancji – dodaje.

– Mamy bardzo dużo zgłoszeń z dzielnicy Nowy Port z racji tego, że sąsiaduje ona praktycznie przez wodę z dzielnicą przemysłową Gdańska. Podejrzewam, że działanie zakładów w tej dzielnicy, w zależności od wiatru i warunków atmosferycznych, objawia się w Nowym Porcie – zaznacza.

Poprosiliśmy o wyjaśnienia biuro prasowe firmy. Nie uzyskaliśmy jednak żadnych konkretnych odpowiedzi na postawione pytania.

Aleksandra Trembicka/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj