Stefan W. wreszcie odezwał się w sądzie. Podczas rozprawy krzyczał „Allah Akbar”

(fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Oskarżony o zabójstwo prezydenta Gdańska po raz pierwszy odezwał się na sali sądowej. Na wstępie czwartkowej rozprawy Stefan W. trzykrotnie krzyknął „Allah Akbar”. Sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że oskarżony, jak przed każdą rozprawą, został przebadany przez psychiatrę i może uczestniczyć w rozprawie.

– Ja myślę, że to jest kolejny przejaw jego aktywności, zmierzającej do wykazania, że jednak jest on osobą nie w pełni poczytalną. Myślę, że to takie demonstracyjne milczenie, które dotychczas obserwowaliśmy na sali sądowej i ten dzisiejszy okrzyk właśnie ku temu zmierzają, że on jest niestabilny psychicznie. Niemniej jednak i opinie biegłych psychiatrów, i biegłych lekarzy, którzy oceniali jego stan zdrowia pod kątem możliwości uczestniczenia w rozprawach, które się odbywają, świadczą o tym, że absolutnie jego stan pozwala na uczestnictwo i jest w pełni świadomy sytuacji, w jakiej się znajduje – ocenił pełnomocnik rodziny zamordowanego prezydenta, adwokat Jerzy Glanc.

Z kolei adwokat Damian Witt, który zastępował obrońcę Stefana W. przyznał, że zachowaniem oskarżonego był zaskoczony. Jak ujawnił, Stefan W. nie ma z obrońcami żadnego kontaktu i nie chce z nimi rozmawiać.

KOLEJNE PRZESŁUCHANIA

Sąd przesłuchuje w czwartek kolejnych świadków. Zeznania złożyła już pielęgniarka, która przyjechała karetką na Targ Węglowy po ataku nożownika. Opisywała akcję ratunkową na scenie WOŚP.

Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.

W opinii biegłych, gdy 13 stycznia 2019 r. wszedł na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie.

Grzegorz Armatowski/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj