Niemcy odpowiadają na pytania dziennikarzy o reparacje. „Polskie roszczenia miały być pobrane z ZSRR”

Annalena Baerbock, szefowa niemieckiego MSZ (fot. MSZ/Sebastian Indra)

Niemcy podtrzymują swoją historyczną odpowiedzialność za zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej, z kolei kwestia reparacji jest w opinii rządu federalnego zamknięta – oświadczyło niemieckie MSZ w odpowiedzi na pytania Polskiego Radia.

1 września, zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Oszacowano je na ponad 6,22 biliona zł. W poniedziałek szef MSZ Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną ws. reparacji wojennych skierowaną do strony niemieckiej. We wtorek szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock oświadczyła w Warszawie, że kwestia reparacji wojennych z punktu widzenia rządu federalnego jest kwestią zamkniętą.

W środę Polskie Radio opublikowało odpowiedzi na pytania skierowane do niemieckiego MSZ dotyczące m.in. odpowiedzialności za II wojnę światową oraz wskazania konkretnych dokumentów potwierdzających zrzeczenie się przez Polskę reparacji wojennych.

Jak przekazano na portalu Polskiego Radia, strona niemiecka odpowiedziała, że „Niemcy podtrzymują swoją historyczną odpowiedzialność za zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej przez niemieckie oddziały i na niemieckie rozkazy, które przyniosły Europie niezmierzone cierpienie i miliony śmierci, w tym narodowi polskiemu”.

– Chcemy kształtować stosunki polsko-niemieckie w pełnej świadomości przeszłości. Podtrzymywanie pamięci o zbrodniach i upamiętnianie ofiar jest częścią wiecznej niemieckiej odpowiedzialności. Podtrzymujemy to politycznie i moralnie. Z kolei kwestia reparacji jest w opinii rządu federalnego zamknięta – przekazało niemieckie MSZ.

„REPARACJE MIAŁY BYĆ POBRANE Z CZĘŚCI ZSRR”

Polskie Radio podkreśliło, że na szczegółowe pytania dotyczące konkretnych dokumentów potwierdzających zrzeczenie się przez Polskę roszczeń dotyczących strat wojennych otrzymało tylko zbiorczą odpowiedź i nie jako oficjalne stanowisko rządu RFN, lecz jako materiały do wykorzystania przez redakcję.

Jak przekazuje Polskie Radio, niemiecki MSZ przywołuje w niej „umowę poczdamską”. Jak stwierdzono, „polskie roszczenia reparacyjne miały być pobrane z części przypadającej ZSRR”. Dodano też, że „Związek Radziecki (…) zrzekł się z dniem 1 stycznia 1954 roku wszystkich pozostałych niemieckich zobowiązań reparacyjnych”. – Rząd polski w oświadczeniu opublikowanym 24 sierpnia 1953 roku wyraził zgodę na tę decyzję – czytamy.

– Od tego czasu rząd polski kilkakrotnie potwierdzał rezygnację z pobierania reparacji, przykładowo w ramach negocjacji traktatu pomiędzy Republiką Federalną Niemiec a Polską Rzeczpospolitą Ludową z dnia 7 grudnia 1970, jak również w obwieszczeniu Rady Ministrów z dnia 19 października 2004 roku, w którym deklaracja Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 23 sierpnia 1953 roku – dotycząca odstąpienia od reparacji wojennych przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej – została uznana za wiążącą – cytuje odpowiedź niemieckiego MSZ Polskie Radio.

CO Z GRABIEŻĄ POLSKICH DZIEŁ SZTUKI?

Polskie Radio zapytało również o grabieże polskich dzieł sztuki oraz dóbr kultury dokonywane przez niemiecką III Rzeszę w latach 1939-1945 na terytorium Polski. – Większość dóbr kultury innych państw, które zostały bezprawnie zrabowane przez Niemcy, została odesłana do ich krajów pochodzenia w okresie powojennym – odpowiedziało niemieckie MSZ.

W odpowiedzi wskazano również, że „w 1955 roku utworzono Federalny Urząd do Spraw Restytucji Zewnętrznych, który otrzymał ponad 80 tys. wniosków o restytucję, w tym polskie”. – A w celu udokumentowania strat w dobrach kultury z lat 1933-1945 roku i stworzenia podstawy do dalszych restytucji, w 1994 roku utworzono Urząd Koordynacyjny Krajów Związkowych ds. Repatriacji Dóbr Kultury, który w 2015 roku w Magdeburgu otworzył Centrum Zaginionych Dóbr Kultur – podkreślono.

Strona niemieckie dodała też, że „po 1992 roku na szczeblu rządowym prowadzono rozmowy w odniesieniu do Traktatu między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, jak również na temat repatriacji dóbr kultury. Ze strony krajów związkowych, obszaru kościelnego, jak również prywatnych osób różne dobra kultury zostały zwrócone z Niemiec do Polski, jak i odwrotnie, z Polski do Niemiec”.

MULARCZYK: ABSOLUTNIE CHYBIONE ARGUMENTY STRONY NIEMIECKIEJ

Przewodniczący Rady Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego Arkadiusz Mularczyk przeanalizował pismo, które reporter Polskiego Radia otrzymał od strony niemieckiej. Poseł PiS stwierdził, że dokument o zrzeczeniu się przez Polskę wypłat w 1953 roku należy traktować jako sfabrykowany i nie rodzi on żadnych skutków prawnych.

Parlamentarzysta powiedział, że nie doszło do zrzeczenia się reparacji w 1953 roku, bo nie ma żadnego dokumentu, który by spełniał wymogi uchwały Rady Ministrów, na podstawie którego można by twierdzić, że Polska tych reparacji się zrzekła. – Po pierwsze nie ma żadnej uchwały Rady Ministrów, nie została ona nigdzie opublikowana, nie ma też podpisów tutaj ministrów rządu Bieruta, który by taką uchwałę sankcjonował – wyjaśnił w Polskim Radiu.

Dodał, że „żadna uchwała ani nota nie została wysłana stronie niemieckiej, nie została nigdzie zarejestrowana”. – To oświadczenie, które podpisał tylko i wyłącznie Bierut, na kartce papieru, dotyczyło tylko i wyłącznie NRD, nie dotyczyło całych Niemiec – tłumaczył Arkadiusz Mularczyk.

Poseł Arkadiusz Mularczyk odniósł się również do konferencji i traktatu „2+4” z 1990 roku. Powiedział, że Polska nie była ani udziałowcem, ani członkiem traktatu. – W związku z powyższym trudno uznawać, żebyśmy mogli w jakikolwiek sposób tę kwestię regulować w tym traktacie zjednoczeniowym, w sytuacji, gdy nie byliśmy jego udziałowcem – uzasadnił.

Poseł Mularczyk uważa, że argumenty strony niemieckiej są „absolutnie chybione”. – To są argumenty, które świadczą o tym, że Niemcy nie mają absolutnie żadnego prawa, ani politycznego, ani podstaw prawnych, ani tym bardziej przesłanek o charakterze moralnym, żeby unikać odpowiedzi odpowiedzialności politycznej, prawnej, finansowej – ocenił.

PAP/IAR/jk/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj