W minionym tygodniu odbyły się dwie rozprawy oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska. Stefan W. najpierw głośno protestował, że sąd wyłączył jawność na czas składania zeznań przez psychologa z zakładu karnego, potem głośno śmiał się, gdy zeznawali jego kolega z celi i jeden z ratowników medycznych.
Ostatecznie sąd wyrzucił go z sali rozpraw. Dziwne było także zachowanie oskarżonego w trakcie przesłuchań za zamkniętymi drzwiami, o czym mówił dziennikarzom brat zamordowanego prezydenta Gdańska Piotr Adamowicz.
Biegli w postępowaniu przygotowawczym stwierdzili, że Stefan W. miał częściowo zniesioną poczytalność. To może, ale nie musi mieć wpływu na wymiar kary. Mężczyzna stoi pod zarzutem zabójstwa Pawła Adamowicza z motywu zasługującego na szczególne potępienie. Grozi mu dożywocie.
Podczas dwóch rozpraw w tym tygodniu zeznania składali kolejni świadkowie. Byli to m.in. jego kolega z celi oraz kierowca kartki pogotowia, która wiozła Pawła Adamowicza z Targu Węglowego do szpitala UCK. Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie grudnia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, niewykluczone, że do połowy przyszłego roku zapadnie wyrok w tej sprawie.
Posłuchaj:
Grzegorz Armatowski/jk