Władze Gdańska będą sprzedawały mieszkańcom węgiel od PGE po preferencyjnej cenie

(fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Gdańsk będzie sprzedawał mieszkańcom węgiel od PGE. W poniedziałek rozpoczął się nabór wniosków o sprzedaż surowca po preferencyjnej cenie. Władze miasta tonę opału wyceniły na 2000 złotych, obejmuje ona również dostawę. Dystrybuowany będzie on za pośrednictwem składów węgla, które umawiać będą terminy. Pierwsze dostawy możliwe są w ciągu dwóch tygodni.

Miasto będzie rozprowadzać węgiel od Polskiej Grupy Energetycznej wśród mieszkańców Gdańska. Urzędnicy podpisali już umowę z pierwszym składem opału, który w imieniu gminy będzie dystrybuował paliwo. Składów ma być więcej, bo zapotrzebowanie szacuje się na maksymalnie 10 tysięcy ton w tym oraz drugie tyle w przyszłym roku. Tym samym rozpoczęło się przyjmowanie wniosków w Gdańskim Centrum Świadczeń.

– Na ten moment mamy zapewnione trzy stanowiska, gdzie takie wnioski będzie można składać. W tym tygodniu musimy też podpisać umowę z firmę PGE Paliwa, od tego zależy też, kiedy mogłyby ruszyć pierwsze dostawy – wyjaśnia zastępca prezydenta Gdańska Piotr Kryszewski.

FRAKCJE I LIMITY

Zamówić będzie można węgiel w dwóch najpopularniejszych frakcjach – orzech i groszek. W ramach składanego wniosku będzie trzeba określić, jaki rodzaj i jaką ilość surowca chcemy kupić. Nie ma dolnego limitu zamówienia, można więc kupić np. 100 kg i sprawdzić jego jakość. Zakup warto jednak przemyśleć – cena 2000 zł brutto za tonę obejmuje też jedną dostawę w roku. Zgodnie z prawem, zamówić można 1,5 tony węgla w tym roku i drugie tyle w następnym – czyli od 1 stycznia 2023 roku. Miasto przyjmuje opłatę za surowiec „z góry”.

OPŁATA I WNIOSEK

– Mieszkaniec, który chce kupić węgiel na preferencyjnych warunkach, najpierw musi dokonać wpłaty na specjalny rachunek bankowy, a w drugiej kolejności złożyć u nas wniosek. Można to zrobić w biurze, złożyć do wrzutni lub wysłać elektronicznie za pośrednictwem ePUAP – informuje dyrektor Gdańskiego Centrum Świadczeń, Edyta Zaleszczak-Dyks.

Kiedy urzędnicy potwierdzą otrzymanie przelewu i sprawdzą wniosek, urząd wyśle informację zawierającą wszystkie informacje. Bezpośrednio z odbiorcami będą się już kontaktować dostawcy, czyli posiadające umowę z miastem składy opału. Przy odbiorze węgla nic się nie płaci, bo pieniądze pobrane zostały „z góry”.

– Weryfikacja wniosku to kilka dni. Sprawdzamy przede wszystkim warunki kwalifikujące do otrzymania dodatku węglowego i to, czy opłata została wysłana. Jeśli wszystko jest w porządku, informacja trafia do mieszkańca, koordynatora i do składu, który już kontaktuje się w sprawie dostawy – dodaje Kryszewski.

CERTYFIKATY I JAKOŚĆ PALIWA

Węgiel posiada certyfikaty wystawiane przez PGE Paliwa i spełnia wymagania określone prawem, będą one też przekazywane mieszkańcom. Koordynator sprzedaży węgla w Gdańsku – i jednocześnie wiceprezes miejskiej spółki Gdańskie Usługi Komunalne Janusz Kupcewicz-Szwoch – nie chciał poddawać wątpliwości jakości dostarczanego paliwa.

– Jesteśmy w sytuacji, kiedy wszystkie ręce idą na pokład z dostawami, nie mówimy nic o jakości węgla. Ufamy certyfikatom, które zostały dostarczone – podkreślił. Poinformował, że węgiel może różnić się kalorycznością w zależności od dostawy. Te realizowane mają być z czterech różnych źródeł pochodzenia.

Informacja o kraju pochodzenia i kaloryczności będzie zawarta na certyfikacie.

ZAPOTRZEBOWANIE MIASTA

Mimo sprzeciwów i wskazywania, że handel węglem nie jest zadaniem własnym samorządu, władze Gdańska – w ślad za innymi samorządami z regionu – zdecydowały się na rozprowadzanie węgla wśród mieszkańców miasta. Według ilości złożonych wniosków o tzw. dodatek węglowy, urzędnicy mówią o ponad 7 tysiącach rodzin, które opalają domy węglem.

Urzędnicy nie wiedzą, ile z nich chce kupić opał po cenie preferencyjnej, bo nie pytali o to wcześniej mieszkańców. Szacuje się, że może być to od 3 do 4 tysięcy rodzin, z których każda może kupić trzy tony. Łączne zapotrzebowanie miasta – wyłącznie na potrzeby mieszkańców – szacuje się na około 15 tysięcy ton. Maksymalne – w najbardziej skrajnym wariancie – to 10 tysięcy ton do końca grudnia i tyle samo w pierwszym kwartale przyszłego roku.

Bartosz Stracewski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj