Miasta nie były przygotowane na rewolucję śmieciową, to wina ustawodawców – tak prezydent Gdańska tłumaczy problemy z wywozem śmieci w mieście. – Ja chciałbym żeby przeprosili nas parlamentarzyści, żeby przeprosił nas Minister Środowiska. Założenie tej ustawy jest dobre, ale była ona źle przygotowana – mówił Paweł Adamowicz w Rozmowie kontrolowanej.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, Panie prezydencie.
Paweł Adamowicz: Dzień dobry.
AM: Jestem trochę zawiedziona. Zapewnialiście w Gdańsku, że będzie wszystko w porządku z rewolucją śmieciową. Minął pierwszy lipca i totalna porażka.
PA: Są pewne problemy, ale chyba z każdym dniem jest lepiej. Dwie firmy, które wygrały przetarg musiały ustawić 65 tysięcy kontenerów.
AM: Chce Pan je teraz tłumaczyć?
PA: Nie chcę nikogo tłumaczyć. Oczywiście, obywatele i klienci oczekują rezultatów, a w pierwszym dniu rewolucji śmieciowej nie było dostatecznej liczby kontenerów.
AM: Pan mówi, że nie było wystarczająco dużo śmietników, a ja mówię, że w niektórych miejscach nie ma ich w ogóle. Pan mówi, że obywatele mają prawo oczekiwać. A Pan nie ma tego prawa, aby oczekiwać od firm, które wygrały przetargi, żeby sobie poradziły?
PA: Dlatego dyrektor ZDiZ Mieczysław Kotłowski, który jest operatorem całego przedsięwzięcia, wyraźnie mówił, że te firmy otrzymają kary. One podpisały z Zarządem Dróg i Zieleni umowę na dostarczenie wystarczającej ilości pojemników. Posypią się kary.
AM: Ale kary to potem. Dla przeciętnego mieszkańca najważniejsze są śmietniki, a wspomniany Mieczysław Kotłowski chyba chce zrzucić winę na innych. Jest Pan pewien, że urzędnicy dopilnowali, żeby w okolicach pierwszego lipca wszystko było gotowe?
PA: Nie wiem czy słuchacze są w tej chwili zainteresowani słuchaniem tego.
AM: Pan przeprasza. A ja się pytam, czy przeprosiny w tej chwili wystarczą?
PA: Ja bym chciał, żeby posłowie i minister środowiska nas przeprosili. Za co? Za to, że uchwalili ustawę, która co do zasady jest słuszna, natomiast w punktach czysto praktycznych jest niedoskonała. To jest rewolucja. Osoby, które żyją na zachodzie, gdzie ten system został wprowadzony wiele lat temu, ostrzegały nas, że przez kilka miesięcy mogą być kłopoty, bo wszyscy się muszą tego systemu nauczyć. Bogatsi o tę wiedzę, powinniśmy wprowadzić pilotaż. To znaczy: wybrać duże miasto, mniejsze miasto, małe miasteczko i obszar wiejski. Później wprowadzić ten pilotaż i zobaczyć jak ten system funkcjonuje. W następnej kolejności poprawić ustawę i wyłapać te błędy, które w praktyce się pojawiły. Tutaj niestety ustawodawca wykazał brak wiedzy praktycznej i nie wsłuchiwał się w opinie wójtów czy burmistrzów.
AM: Czyli po prostu bezmyślność. Ekologia, Unia Europejska i bezmyślnie wprowadzona ustawa. A potem przez dwa lata nikt się tym nie zajmował.
PA: No i teraz ja będę przepraszał i wszyscy pozostali tak samo.
AM: A co poza przeprosinami?
PA: Z każdym dniem są dowożone nowe pojemniki. Wiem, że najtrudniejsza sytuacja była w Osowej. Niestety firma, która zajmuje się tym rejonem, nie ma oddziału w Gdańsku, dopiero go buduje. Nie możemy rozwiązać tej umowy, bo nie da się tak łatwo zlecić komuś innemu wykonywanie tych usług. Jestem przekonany, że do przyszłego tygodnia powinniśmy zapomnieć o tych problemach.
AM: Dzisiaj zarząd osiedla Oliwa będzie u Pana składał pismo. Piszą o zagrożeniu sanitarno-epidemiologicznym. Widział Pan, jak wygląda sytuacja?
PA: Jutro będę i zobaczę.
AM: Panie prezydencie, proszę powiedzieć, czy gdański port lotniczy wejdzie w spółkę z lotniskiem w Gdyni? Jestem zaskoczona, że prezydent Szczurek proponuje taki układ.
PA: Prezydent Szczurek zaprosił udziałowców portu lotniczego Gdańsk-Rębiechowo na spotkanie, które odbędzie się pod koniec lipca. We wstępnej propozycji proponuje, żeby gdańskie lotnisko wydzierżawiło na sześć lub siedem lat kończoną budowę lotniska w Kosakowie.
AM: Jest Pan zaskoczony tą propozycją?
PA: Jestem zaskoczony, bo takie propozycje powinny paść już w zeszłym roku albo wcześniej. Jeśli chce się coś wybudować, to powinno się mieć wizję, jak to coś będzie funkcjonować.
AM: Dotąd prezydent Szczurek mówił, że budują sami, własne lotnisko. A teraz okazuje się, że jednak nie sami. To z powodu tego, że Komisja Europejska grozi odebraniem pomocy publicznej?
PA: Być może to ma związek z reakcjami Komisji Europejskiej i Ministerstwa Rozwoju Regionalnego dlatego, że ta pierwsza zadaje pytanie: czy potrzebne jest drugie lotnisko w metropolii gdańskiej, liczącej tylko, albo aż milion mieszkańców?
AM: A jest potrzebne?
PA: Ja już wiele lat temu mówiłem, że nie jest potrzebne.
AM: A prezydent Szczurek mówi, że potrzebne. Zmienił zdanie?
PA: Nie zmienił zdania, bo buduje i pieniądze podatników gdyńskich są inwestowane w lotnisko. Może nie tyle zmienił zdanie, co zmienił sposób doboru środków do tego celu. W każdym razie, jesteśmy otwarci na rozmowy.
AM: Co to znaczy, że jesteśmy otwarci?
PA: Gdańsk jest największym udziałowcem Rębiechowa. Jesteśmy otwarci, ale będziemy się kierować rachunkiem ekonomicznym. Lotnisko gdańskie może na tym zarobić, a przynajmniej wyjść na zero. Naturalnie, nie może dokładać do funkcjonowania Kosakowa.
AM: Zaczął się sezon turystyczny, a w mieście mamy problem z jednym człowiekiem. Samozwańczy pirat zaczepia turystów. Nie można poradzić sobie z jedną osobą?
PA: To pytanie proszę zadać policji.
AM: A Pan nie zadaje takiego pytania?.
PA: Zadaję. Ten człowiek stawał przed sądem grodzkim, ale nie został skazany. Dlaczego? To już jest tajemnica sądu. Mamy do czynienia z problemem formalno-prawnym. Być może, to jest osoba chora i w związku z tym policja oraz sąd mają problem z podjęciem decyzji, której efektem byłoby nienękanie mieszkańców. Ten człowiek średnio raz w miesiącu odwiedza mnie i moich współpracowników przerywając tok pracy, wykrzykując, grożąc i wyzywając.
AM: Jakoś ten problem trzeba rozwiązać. Pamiętam podobny przypadek w Sopocie. Może chociaż jakieś legitymowanie?
PA: Działania, o które Pani pyta, są podejmowane. Tylko że one wywołują agresję tej osoby, która jest nadpobudliwa i nerwowa. Możliwe, że ma po prostu realne problemy ze zdrowiem. I to być może tworzy pewien azyl. Sytuacja jest rzeczywiście wysoce nieprzyjemna. Mam wrażenie, że aparat policji jest w tym przypadku trochę bezbronny.
AM: Dziękuję bardzo.
PA: Dziękuję.