Dlaczego chodzimy do restauracji? Żeby dobrze zjeść – to oczywiste, ale czy nie równie ważni są ludzie, atmosfera, wyjątkowe wnętrza? Do restauracji nie wchodzę na chwilę, moje wizyty są długie. To momenty, kiedy czas się zatrzymuje. Nigdzie nie biegnę, mam czas na rozmowę i na to aby delektować się jedzeniem i wyjątkowością miejsca, które wybrałam. Takie wyjątkowe miejsca pragnę wyszukiwać również dla Państwa. Nie chcę pisać, opowiadać o tym, gdzie po prostu jest smacznie lub nie. Moją misją jest namówić do odwiedzenia miejsc o niecodziennym klimacie, gdzie uczcie poddadzą się wszystkie zmysły, nie tylko kubki smakowe. Takim miejscem z pewnością jest gdyńska Restauracja W Ogrodach.
Najpierw jedzą oczy, dopiero później kubki smakowe, to słowa właścicielki, podpisuję się pod nimi obiema rękami. Nie ukrywam, że restaurację wybrałam „na oko”. Skusił mnie uroczy wystrój, idealnie w moim stylu. Pięknie ozdobione krzesła, stoły postarzane „na niby”, świeże kwiaty, bawełniane zasłonki, koszyczki, koronki i kokardki, raczej na słodko, lecz niesamowicie gustownie.
Dziś wyjątkowo od końca…
Zazwyczaj recenzując dla Państwa restaurację opowiadam o tym jak od początku do końca wyglądała moja wizyta. Opisuję pierwsze wrażenie, obsługę, menu oraz potrawy, których skosztowałam. Pokazuję chwilę po chwili. Dziś chciałabym zacząć od końca, od wyjątkowej osoby, którą poznałam „po wszystkim”.
To Pani Jolanta Kanka, właścicielka restauracji, osoba piękna nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim o pięknej duszy. Zdjęcie? – Chętnie, ale ja dzisiaj taka kuchenna jestem…To Pani Jola jest duszą restauracji W Ogrodach i jestem pewna, że czuje to każdy z gości. – Ostatnio odwiedził nas pewien pan, Polak mieszkający w Norwegii. Zagląda do nas gdy jest w Polsce, zaglądał też 13 lat temu i zapewnia, że wtedy smakowało mu tak samo… Jak sama mówi związana jest z gastronomią od lat, z wykształcenia i pasji. Kiedyś sama pracowała jako kelnerka w jednym z gdyńskich hoteli, a od 13 lat prowadzi W Ogrodach.
Przepis na sukces? Poświęcenie. Pani Jolanta dogląda restauracji cały czas, jest na sali, w kuchni, pięknie opowiada o jedzeniu, o tym jak ważny jest sposób podania, świeżość produktów i o tym by nie tylko mieć restaurację, ale przede wszystkim w niej być. Ważni są również zatrudniani ludzie, nie tylko zdolni kucharze, ale również kelnerzy.
Dzisiaj jest pan Marcin, na drugiej zmianie jest pan Robert. Widać, że lubią to co robią, mają doskonały kontakt z klientami – mówi. To widać, pan Marcin proponuje, dopytuje, stara się dobrać dania idealnie do gustu klienta, każdemu poświęca dużo czasu. Wita radosnym uśmiechem, zagaduje.
Zauważyłam też, że wielu z gości to stali bywalcy. – Dzień dobry, dzisiaj bez dzieci? Do widzenia, proszę pozdrowić córkę, to zdania, które słyszy się w tym miejscu. Atmosfera jest wyjątkowo przyjazna, W Ogrodach nawet podczas pierwszej wizyty można czuć się jak u siebie.
– Teraz mamy bratki, jesienią wejdą wrzosy– mówi Pani Jolanta o kwiatach zdobiących stoły. Podobnie jest z menu. Restauracja oferuje kuchnię polską w nowoczesnym wydaniu, menu zmienia się w zależności od sezonu. Poza tym co w karcie, oferowane są dania dnia. Warto o nie pytać, bo to naprawdę wyjątkowe smaki!
Z pewnością jest fantazyjnie, oryginalnie i jak sama nazwa wskazuje naturalnie, jak w ogrodzie. Połączenia niebanalne, niespotykane, z pozoru ryzykowne, a smakują wyśmienicie. To zasługa (oprócz szanownej właścicielki) kucharza Michała Płotki.
W Ogrodach zadbano o każdy szczegół. Przy stolikach są haczyki na torebki, a w karcie dania dla osób nietolerujących glutenu. To rzadkość!
O tym cośmy jedli i cośmy pili
Za oknem upalnie, więc zaczęliśmy od polecanej na szyldzie lemoniady (7zł), która przygotowywana jest na świeżo, za barem. Próbowaliśmy cytrynowej oraz pomarańczowej z miodem i melisą, obie przepyszne i idealne na orzeźwienie szczególnie w takie dni.
Na przystawkę zamówiliśmy Camembert w panierce z orzechów laskowych, podany z żurawiną, octem balsamicznym i oliwą (17zł) oraz zupę cebulową (11zł). Drodzy Państwo, poezja. Nigdy wcześniej nie miałam okazji spróbować sera w takiej odsłonie, niezależnie od tego czy na słodko z żurawiną, czy z octem balsamicznym smakował wybornie.
Każdy kęs rozpływał się w ustach… A zupa? Tutaj podana również inaczej, bo z serem pleśniowym i grzankami. Gęsta, syta i przepyszna! Dobrze, że podzieliliśmy się porcją na pół, bo całą na pewno zjadłabym ze smakiem, a żołądek buntowałby się przy przyjęciu kolejnego dania. Byłaby to strata ogromna, bo jak przystawki pieściły moje podniebienie, tak danie główne dopieściło je ostatecznie.
W pierwszej kolejności wybrałam sałatkę z wołowymi polędwiczkami, podawanymi na rucoli, z suszonymi pomidorami i prażonymi ziarnami dyni. Jednak, gdy poprosiłam o zamianę polędwiczek wołowych na drobiowe, pan Marcin zasugerował inne rozwiązanie, które okazało się strzałem w dziesiątkę!
Były to polędwiczki drobiowe podawane na mixie sałat w towarzystwie truskawek podsmażanych na miodzie z odrobiną chilli i prażonego sezamu (23zł). Mniam! Drodzy Państwo, musicie tego spróbować! Karta zmienia się w zależności od sezonu i już za tydzień lub dwa będzie można spróbować nowości.
W tajemnicy zdradzę Państwu kilka szczegółów:
plasterki buraka z balsamicznym sosem malinowym z serem mozarella i kompozycją sałat
krewetki flambirowane w koniaku, czosnku i świeżym chilli
pierogi z kaczką i musem jabłkowym czy kaszą gryczaną i mętą
sorbet owocowy skąpany w winie śliwkowym
placuszki z cukinii i mąki orkiszowej
Brzmi smacznie? Zatem koniecznie musicie Państwo odwiedzić Restaurację w Ogrodach znajdującą się w Gdyni na ulicy Władysława IV 49a. Ważna uwaga: w weekendy warto zatelefonować przed wizytą i zarezerwować stolik.
Sprawdź restaurację w Katalogu Firm Radia Gdańsk
Skoro o weekendzie mowa, najbliższy już za progiem! Pakuję walizkę i wyruszam w okolice Kościerzyny, Starej Kiszewy, by odkryć dla Państwa tamtejsze smaki. Wciąż czekam na wiadomości tester@radio.gdansk.pl
A może polecicie mi jakieś ciekawe miejsca (nie tylko kulinarnie) w tamtejszej okolicy?
Pozdrawiam.