Wracamy do tematu dzików na gdańskich osiedlach. Tą sprawą zajmowaliśmy się już dwa miesiące temu, ale jak sygnalizują mieszkańcy, problemu wciąż nie rozwiązano. Dziki żyją niemal na każdym osiedlu. Niszczą trawniki, place zabaw, atakują ludzi i zwierzęta. Miasto zapowiada odstrzał redukcyjny jeszcze w listopadzie, ale czy to przyniesie efekt?
Drastyczna sytuacja w ostatnim czasie przydarzyła się m.in. mieszkańcowi jednej z południowych dzielnic Gdańska. – Około godziny 7:00 szedłem z psem na spacerze po stałej trasie na Zakoniczynie. Mamy takie miejsce, gdzie go zawsze puszczam ze smyczy, żeby się wybiegał. Pies był przede mną w odległości około trzech metrów i nagle na horyzoncie, za zakrętem, zauważyłem dzika. Potem patrzę na psa, zamerdał ogonem, nic nie zrobił. Patrzę na dzika, ten ruszył w naszą stronę, odwróciłem się, zawołałem psa i kazałem mu uciekać. Pies pobiegł przede mną, ja odbiegłem na bok, kiedy dzik już się zbliżał, usłyszałem jedno uderzenie. Wyszedłem, zacząłem szukać psa i nie znalazłem. Zacząłem szukać psa, aż usłyszałem przeraźliwe wycie oraz chrumkanie dzików. Poszedłem w tamtą stronę, miedzy dzikami i okazało się, że ten dzik zabezpieczał całe stado. Chodziłem przerażony, ludzie zaczęli wychodzić na balkony. Pies uciekł stamtąd, znalazłem go pod klatką. Miał dwie kłute rany do szycia, cały dół pogryziony i zmiażdżony. Teraz ledwo co chce na spacery wychodzić – mówi naszemu reporterowi mieszkaniec Gdańska.
Jak dodaje, w tamtych dniach nie była to jedyna taka sytuacja w tej części miasta. – W ciągu tygodnia okazało się, że w międzyczasie dwa inne psy były również poszkodowane przez dzika. To są informacje z lecznicy dla zwierząt na ulicy Świętokrzyskiej – podkreśla.
ZAPLANOWANO ODSTRZAŁ
Jak zapowiadają władze miasta, 30 listopada na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego zaplanowano odstrzał dzików. Jednak zdaniem mieszkańca Zakoniczyna, to nie rozwiąże problemu. – Ten odstrzał będzie na terenie zalesionym, nie tutaj. Z tego, co mi się wydaje, te dziki żyją w tutejszych krzakach i wieczorami wychodzą na żer – mówi.
Nasz reporter dopytywał, czy zdaniem jego rozmówcy dziki mogą być zagrożeniem również dla dzieci. – Pewnie w 95 procentach przypadków nie – odpowiada. – Jednak sama nazwa wskazuje, że to jest dzikie zwierzę. Nie wiadomo, co zrobi, jak poczuje się zagrożone. Może nawet w afekcie zahaczyć bokiem dziecko – dodaje.
MIASTO ODPOWIADA
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy władze Gdańska. – Staramy się zapobiegać rozprzestrzenianiu się dzików w mieście, szczególnie w zabudowaniach Głównego Miasta – tłumaczy Paulina Chełmińska z referatu prasowego gdańskiego urzędu. – Ustawiamy poletka zaporowe, chociaż mieszkańcy twierdzą, że one nic nie dają, ale muszą być po prostu ustawione w miejscach, gdzie dziki przebywają, czyli głównie na terenach parków i lasów, żeby one stamtąd nie przedostawały się w miejsce zabudowań i tak są one ustawiane. Dodatkowo prowadzimy odstrzał redukcyjny, ten odstrzał będzie teraz wzmożony. Jako miasto odstrzeliwujemy około 150 dzików rocznie. Dodatkowo na terenie miasta istnieją koła łowieckie, które również prowadzą takie działania – wyjaśnia.
Urzędniczka zaapelowała także do właścicieli psów o ostrożność. – Psy trzeba trzymać na smyczy, żeby nie biegały wolno i nie szczekały. Dzik jest takim zwierzęciem, że jeżeli się go nie zaczepi, to on nie zrobi krzywdy. Dodatkowo bardzo uczulamy mieszkańców i informujemy, że nie należy tych dzików dokarmiać. Niestety, widzimy, że mieszkańcy to robią – mówi.
Jak dodaje Paulina Chełmińska, w przypadku zagrożenia ze strony dzików, możemy zadzwonić do Straży Miejskiej, pod numer 112 oraz do Gdańskiego Centrum Kontaktu.
Posłuchaj całej audycji:
Czekamy na komentarze i propozycje tematów pod adresem sosreporterzy@radiogdansk.pl
Grzegorz Armatowski/mm