Prezydent Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy otwarcie wypowiedział się na temat ewentualnych negocjacji z Rosją. Czy Stany Zjednoczone zmieniają politykę wobec Ukrainy? Co na to europejscy przywódcy? Na ten temat Robert Silski, prowadzący audycję „Pomorze, Polska, Europa”, rozmawiał z prof. Arturem Kozłowskim z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
Na początek prowadzący audycję zapytał prof. Artura Kozłowskiego, jak ten odbiera pierwszą wypowiedź – odbieraną publicznie jako otwartość – Joe Bidena odnośnie negocjacji z Rosją. – To jest sygnał dla swojego elektoratu. Ale tak naprawdę absolutnie nie zmienia się polityka Stanów Zjednoczonych, ponieważ warunki, jakie stawia do rozpoczęcia rozmów, to jest de facto gotowość do pokojowych negocjacji i wycofanie się Rosji z terenów ukraińskich. Można przyjąć, że są to słowa, krytycznie mówiąc, które nie mają dzisiaj szansy na realizację. Więc jest to tylko sygnał. Nic się nie zmienia. Wojna trwa. Stany Zjednoczone cały czas wspierają Ukrainę. Zachód wspiera Ukrainę. G7 wspiera Ukrainę. Rosja nadal prowadzi brutalną wojnę – odpowiadał Kozłowski.
Profesor został także zapytany, czy jego zdaniem ewentualne negocjacje nie zaczynają działać pod hasłem „dla Ukrainy tak, ale bez Ukrainy”. Tym samym, czy jest to niepokojące, że Ukraina zaczyna być w tym wszystkim jakby pomijana, czy wręcz budujące, ponieważ z pominięciem Kijowa oraz Wołodymyra Zełenskiego, może być to łatwiejsze.
– Ja słyszę wypowiedzi polityków zachodnich, którzy puszczają oko do Moskwy i jednocześnie zaraz się poprawiają i mówią, że „żadnych rozmów z Rosją bez Ukrainy nie będzie”. Sądzę, że nie powinniśmy aż tak bardzo przywiązywać uwagi do częściowych, niepełnych wypowiedzi, które są atrakcyjne w odbiorze i które może budują emocje, ale nie zdradzają całej rzeczywistej polityki danego państwa w stosunku do tego konfliktu – odpowiedział prof. Kozłowski. Następnie rozwinął swoje przemyślenia odnośnie jednego z krajów Zachodu. – Odniosę się do Francji. Francja po roku 1945, czyli po zakończeniu IIWŚ, tej która tak wiele zmieniła w Europie, prowadziła lub była zaangażowana w ponad 30 wojen na świecie. Z perspektywy francuskiej patrzenie na wschód Europy jest zupełnie inne niż to, jakie my, doświadczeni rosyjską okupacją i zaborami, posiadamy. Francja patrzy jednak z perspektywy, jaką sama przyjmuje oraz własnej świadomości, jak wojny mogą być bolesne oraz jak trudna jest spuścizna kolonialna. Francja chciałaby, żeby ta wojna jak najszybciej się skończyła i żeby można było dalej prowadzić biznes “jak zwykle” z Rosją. Pamiętajmy o fabrykach, które Francuzi postawili na rosyjskiej ziemi. To z perspektywy tak odległego i bezpiecznego państwa, jakim jest Francja, wydaje się być rozsądne. Ale jest też szersza perspektywa. Macron chciałby, żeby Rosja zachowała twarz, ale to oznacza, że jednak by wygrała. I myślę, że zarówno Macron jak i inni politycy, choćby Scholz, powinni zwrócić uwagę, że jeśli pozwolimy Rosji na to, to ośmielimy innych dyktatorów na świecie i zostanie przelane jeszcze więcej krwi niewinnych ludzi – tłumaczył.
Posłuchaj całej audycji:
ol