Dramatyczna sytuacja w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Pacjentów jest tak dużo, że w klinikach trzeba dostawiać po kilkanaście łóżek. Na kardiologii ostatnio było szesnaście dostawek. Na oddziale ratunkowym bywa, że są trzy osoby na jedno miejsce, mówi rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Janusz Moryś. – Takich chorych nie można odesłać, bo są to osoby z zagrożeniem zdrowia lub życia. A jak na razie pomocy ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia nie ma, dodaje rektor. Jak informuje dyrektor szpitala Ewa Książek-Bator, w szpitalu, w większości klinik skończyły się już pieniądze na leczenie z tegorocznej puli. – Jak co roku muszą więc radzić sobie sami i na pewno żaden pacjent nie zostanie bez pomocy. Kolejne dostawiane łóżka mogą jednak pogorszyć jakość udzielanych świadczeń, ostrzega dyrektor. Nie można przyjmować bowiem chorych w nieskończoność. Dalsze utrzymywanie się takiej sytuacji może skutkować koniecznością zamknięcia szpitala w ostatnich miesiącach tego roku.
Rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku Mariusz Szymański wyjaśnia, że w tegorocznej kasie więcej pieniędzy na leczenie już nie ma. Za część świadczeń fundusz zwróci pieniądze w przyszłym roku.