„Moja niechęć do zjadania mąki ze świerszczy”. Felieton Piotra Semki

(Fot. Radio Gdańsk)

Jak dowiadujemy się z mediów, Komisja Europejska wydała zgodę, aby mąka ze świerszczy domowych była stosowana do produktów żywnościowych. Na rynku europejskim pojawić się może jeszcze w tym miesiącu. Możemy się jej spodziewać w chlebach, cieście do pizzy oraz przekąskach. Pierwszą koncesję dostała siedziba w Wietnamie, która otrzymała unijne pozwolenie na 5 lat właśnie w wykorzystywaniu mąki ze świerszcza domowego do wyrobu żywności.

Mam parę pytań, które mi się nasuwają. Po pierwsze, czy pamiętacie państwo jakąś dyskusję w Europie? Czy zgadzają się na to mieszkańcy Europy? Wszystko wskazuje na to, że sprawę załatwili – jak zwykle – urzędnicy Komisji Europejskiej, którzy jakoś niespecjalnie palą się do tego, żeby z czegokolwiek tłumaczyć się obywatelom krajów europejskich.

Po drugie, czy tabu kulturowe, którym była niechęć wobec spożywania robaków i owadów, ma jakiś sens? Na pewno jest przyzwyczajeniem, które warto szanować.

Po trzecie, czy konsument będzie miał wiedzę, że tego typu produkt zawiera właśnie wsad – jakby to powiedziano w czasach PRL-u – z mąki ze świerszczy? Jeżeli mają być to chleby albo pizze, pojawia się pytanie, jak to będzie oznaczane. Może być tak, że na przykład małymi literami będzie napisane, że jest to jakiś składnik pod tajemniczym kryptonimem np. E597 i normalny człowiek nie będzie mógł się zorientować, czy ta mąka tam jest, czy jej nie ma.

Za tym wszystkim stoi taka instynktowna niechęć wielu Europejczyków do działań zwolenników klimatu, którzy są oczywiście zachwyceni tymi robaczkami i mąką z nich, dodawaniem ich do żywności, ale właśnie na zasadzie dobrze znanej ludziom, którzy mieli to nieszczęście żyć w czasach komunizmu, z taką radosną twórczością, w której mądrzejsi robią coś nawet wbrew woli swoich obywateli, albo wykorzystując ich brak rozeznania, ponieważ przyświeca temu jakiś wspaniały cel.

Jest to trochę podobne do tego, jak było w Polsce po II wojnie światowej. Kiedy lansowano PGR – Państwowe Gospodarstwa Rolne – jako lepsze rozwiązanie, które spowoduje, że będzie więcej chleba. Okazały się one jednak – w porównaniu z gospodarstwami indywidualnymi chłopów – o wiele mniej efektywne, ale wtedy już ci, którzy reklamowali je w latach 50., jakoś nabrali wody w usta.

Tutaj mamy do czynienia z podobną sytuacją. Zwolennicy walki z ociepleniem klimatycznym twierdzą, że białko od owadów jest o wiele lepsze, bo np. krowa, która wytwarza mięso, które spożywamy w różnych postaciach, emituje bardzo dużo CO2, a takie robaczki są znacznie bardziej ekologiczne. Dobrze, ale istnieje naturalna niechęć do jedzenia owadów i ja bym ją szanował, a na pewno nie mam żadnej pewności, że Komisja Europejska zadba, aby można było wyraźnie znaleźć napisy, że dany produkt zawiera właśnie taką mączkę ze świerszczy czy innych robaków. O ile w wypadku papierosów – tutaj są duże napisy, że zawiera nikotynę i jest ona groźna – to tu jakieś dziwne mam podejrzenie, że będzie to tak umieszczane, żeby nikt tego bardzo wyraźnie nie zauważył. Stąd moja niechęć do zjadania mąki ze świerszczy.

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj