LIX sesja Rady Miasta Gdańska została zdominowana przez dyskusje na temat ustalenia maksymalnych cen biletów na komunikację miejską. W tej sprawie 20 radnych zagłosowało za, 11 przeciw.
W jednej kwestii radni byli jednak jednomyślni. Skwer znajdujący się w pobliżu targu węglowego otrzymał imię księdza infułata Stanisława Bogdanowicza, wieloletniego proboszcza Bazyliki Mariackiej zaangażowanego w przemiany demokratyczne w Polsce, a także lokalnego patrioty, który pozostawił po sobie zbiór 60 publikacji i ponad 300 artykułów popularyzujących dzieje Gdańska.
CENY BILETÓW
Dużo emocji wywołał wśród radnych 16. punkt obrad Rady Miasta. Dotyczył on ustalenia maksymalnych cen za przejazdy komunikacją miejską. W myśl nowej uchwały, maksymalna cena normalnych biletów 75-minutowych (lub na jeden przejazd) wyniosłaby 6 złotych. Bilet 24-godzinny mógłby osiągnąć maksymalną cenę 22 złotych. Jak podkreślają radni KO oraz WDG, nie są to kolejne podwyżki cen biletów, a jedynie otworzenie furtki na przyszłość.
– Nie podnosimy dzisiaj cen biletów, a jedynie wyznaczamy cenę maksymalną. W przyszłości, jeżeli zajdzie taka potrzeba, prezydent będzie miała możliwość takie podwyżki wprowadzić – tłumaczyła radna Beata Dunajewska – Jak dodała, przy hipotetycznej podwyżce cen biletów, system FALA pozwoli ograniczyć dodatkowe koszty, ponieważ miasto nie będzie musiało dzielić się zyskami z biletów z pośrednikami.
Innego zdania są radni Prawa i Sprawiedliwości. Uważają, że uchwała jest jednoznaczna z podwyżkami.
– Uważamy, że miasto powinno walczyć o pasażerów, których liczba mocno spadła w wyniku pandemii. Gdyby przyjąć bilety w cenie 6 złotych, ludzie zaczną kalkulować i myśleć, że być może warto pojechać samochodem. W związku z tym już dzisiaj mówimy „nie” cenom maksymalnym – mówił przewodniczący PiS w radzie miasta Kazimierz Koralewski.
WICEPREZYDENT GDAŃSKA PROPONUJE ZAKŁAD
Jak podkreślał wiceprezydent Gdańska, jest pewny, że podwyżka cen biletów nie wpłynie na liczbę pasażerów.Piotr Borawski zaproponował Przemysławowi Majewskiemu z PiS zakład.
– Podnosicie państwo, że za sprawą podwyżek cen biletów pasażerów będzie mniej. To nieprawda. Proponuję publiczny zakład. Jeżeli w roku 2023 nasza gdańska komunikacja publiczna przewiezie więcej pasażerów, to pan przyzna mi rację na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, jeżeli będzie inaczej, zrobię to ja – zaproponował wiceprezydent Borawski.
– Spojrzałem, jak wyglądały predykcje i wykonania, jeśli chodzi o liczbę przewiezionych pasażerów w projekcie budżetu miasta na 2022 rok. Planowana liczba przewiezionych pasażerów wyniosła tam 139 milionów, podobnie jak w obecnym projekcie budżetowym. Według pana wypowiedzi dla jednego z portali wynika, że w 2022 przewieźliście 149 milionów pasażerów. Predykcja na 2023 jest jednak na poziomie predykcji z 2022. Czy w głosowanym przez nas budżecie zapisano zatem błędne dane? W tych okolicznościach nie mogę przyjąć pana zakładu – odpowiedział Majewski.
FALA KRYTYKI ZE STRONY PIS
Radni po raz kolejny pochylili się nad systemem FALA. Członkowie Prawa i Sprawiedliwości uważają również, że miasto nie jest w stanie podać jednoznacznej przyczyny zapowiedzianego w styczniu wzrostu cen przejazdów.
– Ceny biletów w innych dużych miastach w Polsce są dużo niższe niż proponowane maksymalne ceny na komunikację. W cenie biletu 24-godzinnego, po dopłacie 2 zł, w Warszawie możemy zakupić bilet weekendowy, działający od piątku wieczorem do poniedziałku rano. W jaki sposób komunikacja miejska w Gdańsku chce pozyskiwać nowych pasażerów? – pytał Przemysław Malak z PiS.
– Znów władze miasta nie wiedzą, na co zrzucić odpowiedzialność za podwyżkę. Czy to inflacja, czy to system fala, czy to wzrost cen energii. To się po prostu nie spina i pokazuje, że komunikacja miejska jest źle zarządzana – dodawał radny Przemysław Majewski.
Do jego słów ponownie odniósł się prezydent Gdańska. – Koszty utrzymania systemu FALA znane są od dawna i przedstawiane były wielokrotnie. Kiedy głosowaliście państwo (PiS -red.) nad wprowadzeniem systemu, byliście za. Kiedy trzeba jednak znaleźć dodatkowe środki na jego bieżące utrzymanie – jesteście przeciw. Państwo są zawsze za rozwojem komunikacji miejskiej, ale kiedy przychodzi do głosowania nad WPFem, lub umową GAiTową, znów jesteście przeciw. Potem wychodzi pan do opinii publicznej i mówi, że jesteście za rozwojem. Rozwiązania wprowadzane przez system FALA mają sprawić, że będzie taniej niż w innych kanałach sprzedaży, ponieważ ograniczymy opłacanie prowizji rozwiązaniom komercyjnym. To jest dbanie o publiczny grosz. Stąd zmiany w taryfie – odpowiadał wiceprezydent Borawski.
Wątpliwości PiS budziła również wygoda korzystania z systemu. – Zbliża się godzina 15, a wraz z nią szczyt komunikacyjny. Proponuję, aby zarządzić przerwę w obradach i zapytali losowych pasażerów o powód korzystania z biletów okresowych. Gwarantuję panu, że uzyskamy dwie odpowiedzi. Pierwszą będzie korzystna cena, w końcu matematyki się nie oszuka, ale również będzie to wygoda. To, że nie trzeba po wejściu do pojazdu kasować biletu. Dlaczego po wprowadzeniu FALI, będziemy do tego zmuszeni? – pytał radny PiS Andrzej Skiba.
– System FALA umożliwi nam między innymi dostosować liczbę oraz wielkość pojazdów do potrzeb pasażerów. Bilety okresowe odpowiadają za 60 procent przychodów ze sprzedaży biletów. Odbijanie karty w walidatorach jest niezbędna do tego, by pozyskiwać zanonimizowane dane o sposobie poruszania się pasażerów, które pozwolą w maksymalnym stopniu wykorzystać FALĘ – odpowiadał wiceprezydent Borawski.
Radni KO zwracali również uwagę na zablokowaną przez PiS ustawę metropolitarną.
– To ponad 200 milionów złotych rocznie, które przeznaczone mogłyby zostać na modernizację i utrzymanie komunikacji miejskiej. Cytuję: „Popieram systemowe rozwiązanie polegające na tym, że trójmiasto uzyska dodatkowe środki z budżetu państwa dlatego zagłosuję za tą ustawą” – mówił jeszcze niedawno poseł Kacper Płażyński. Jak wiadomo, zagłosował przeciw, podobnie jak pozostali posłowie Zjednoczonej Prawicy z regionu – mówił radny Jan Perucki z KO.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Jakub Stybor/mm