Polscy strażacy w Turcji próbują dotrzeć do kolejnej uwięzionej pod gruzami osoby, nie ma z nią kontaktu, ale obecność człowieka potwierdziły psy – powiedział w sobotę PAP Jakub Siczek – oficer łącznikowy polskiej grupy ratowniczej, prowadzącej działania po trzęsieniu ziemi .
– Nie mamy z tą osobą kontaktu, ale wszystkie nasze psy potwierdzają, że pod gruzami znajduje się człowiek. Może to oznaczać, że osoba ta żyje, ale jest nieprzytomna – powiedział Siczek.
Jak dodał, polscy strażacy przed południem otrzymali informację o głosach, słyszanych spod gruzów. – Wysłaliśmy zespół do rozpoznania i działamy tam od kilku godzin – wyjaśnił.
Polscy strażacy prowadzą akcję ratowniczą w mieście Besni, w którym wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się blisko trzydzieści domów. Dotychczas udało im się ocalić 12 osób.
GDAŃSCY STRAŻACY PUBLIKUJĄ KOLEJNE NAGRANIE
W sobotę wieczorem kolejne nagranie z miejsca akcji udostępniła Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Przypomnijmy, że z Gdańska do Turcji poleciało 15 ratowników wraz z 2 psami ratowniczymi.
PONAD 20 TYS. OFIAR ŚMIERTELNYCH
Grupa ratownicza HUSAR Poland – 76 strażaków i osiem wyszkolonych psów – do Turcji wyleciała w poniedziałek wieczorem, kilka godzin po trzęsieniu. Działania polskiej grupy ratowniczej miały być prowadzone do poniedziałku, 13 lutego. Komendant główny PSP poinformował jednak, że strażacy zostaną w Turcji co najmniej do czwartku, 16 lutego. Decyzję o przedłużeniu akcji podjęto po konsultacji komendanta i dowódcy grupy HUSAR Poland brygadiera Grzegorza Borowca z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim oraz tureckimi władzami.
W poniedziałek Turcję i Syrię nawiedziły trzęsienia ziemi, powodując ogromne zniszczenia na kilkusetkilometrowym odcinku od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir. Według ostatnich danych liczba ofiar śmiertelnych kataklizmu przekroczyła 20 tys. osób.
PAP/mm