Chciałbyś usłyszeć tupot korków pierwszej polskiej drużyny piłkarskiej? Może wolisz na własne oczy zobaczyć koszulkę Zbigniewa Bońka? Takie eksponaty są w Muzeum Lechii – obowiązkowym miejscu do odwiedzenia przez każdego kibica biało-zielonych. O powstawaniu muzeum opowiedział Radiu Gdańsk jego kustosz Zbigniew Zalewski. Jak sam mówi, było to jego marzeniem. – Z klubem byłem związany już od najmłodszych lat. Czułem potrzebę stworzenia czegoś takiego, gdy zacząłem pracować w Lechii 10 lat temu.
To były czasy Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego Lechii Gdańsk. Było biednie i siermiężnie, ale rodzinnie. We wspólnym gronie doszliśmy do wniosku, że trzeba urzeczywistnić to, o czym marzyliśmy. Akurat ja się tym zająłem, może dlatego, że byłem najstarszy. Poza tym historia, nie tylko sportu, ale Polski, jest moją pasją. Kocham swoją pracę. Ale przede wszystkim jestem kibicem.
Kustosz miejsca szczególnego dla biało-zielonych przyznaje, że początki były trudne. Potrzeba było kilku lat przygotowań, zanim muzeum ostatecznie zostało otwarte. Dopiero pod koniec prac nad projektem spotkał się z szerokim odzewem ze strony kibiców, zawodników i trenerów, którzy postanowili wesprzeć inicjatywę przekazując swoje pamiątki. – Myślę, że zrozumieli, że to jest potrzebne. Trzeba pokazać tę historię szczególnie ludziom młodym, ale też tym, którzy pamiętali naszych piłkarzy jeszcze z boiska, mówi Zalewski.
Muzeum Lechii jest poświęcone nie tylko piłce nożnej. Można w nim obejrzeć eksponaty związane z rugby, rzutem oszczepem, podnoszeniem ciężarów i wieloma innymi dyscyplinami. – Od początku założenie było takie, żeby pokazać całe spectrum sportowe historii Lechii. Nie tylko futbol, choć oczywiście jest najbardziej popularny i najbardziej przemawia do wyobraźni kibiców. Ważne jest, żeby pokazać też inne dyscypliny, które nie są może tak popularne, ale w których Lechia miała znaczące sukcesy, uważa Zalewski.
W muzeum można usłyszeć unikalne nagrania, takie jak np. tupot korków pierwszej drużyny czy śpiew kibiców witających wychodzących na murawę biało-zielonych. Można także zobaczyć graffiti odtworzone z tego, co pojawiało się na trójmiejskich murach w latach 70. i 80. Na ekspozycję wystawiono też pamiątki poświęcone zmarłym kibicom Lechii.
– Mamy pamiątki po Tadeuszu Duffce. Są tu też przedmioty związane z Aramem Rybickim, mamy np. przekazany przez jego rodzinę protokół rzeczy znalezionych na miejscu katastrofy w Smoleńsku i karnet gdańskiej Lechii, który miał ze sobą. Swoją gablotę ma również Maciej Płażyński. Mamy też pamiątki związane z naszym młodym kibicem Dawidem Zapiskiem, który zmarł w ubiegłym roku, w tym np. te, które otrzymał od Ikera Casillasa, wymienia kustosz.
Zbiory Muzeum Lechii to jednak przede wszystkim pamiątki o piłkarzach. Zalewski najbardziej dumny jest z kącika poświęconego dwóm legendom klubowym: Romanowi Koryntowi i Romanowi Rogoczowi. – To ludzie niesłychanie zasłużeni dla Lechii, wybitne postacie. Roman Korynt był 35-krotnym reprezentantem Polski, dwukrotnie został wybrany najlepszym piłkarzem Polski. Był bohaterem z 1957 roku. Przypomnę, że 20 października minęła rocznica rozegrania słynnego meczu w Chorzowie, w którym reprezentacja Polski pokonała reprezentację Sowietów 2:1.
W muzeum zebrano też przedmioty dokumentujące najsłynniejsze mecze, np. pamiątki związane z meczem Lechii z Juventusem. – To był więcej niż mecz, podkreśla Zalewski.
Największą popularnością wśród eksponatów cieszy się koszulka Zbigniewa Bońka. – Niedawno otrzymaliśmy ją od Jacka Grembockiego. Trochę opierał się z oddaniem i nie dziwię mu się, bo to szczególna pamiątka. Ale Jacek wykazał zrozumienie dla kibiców i potrzeb muzeum. Przekazał koszulkę, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Kibice często się przy niej zatrzymują na dłużej niż przy innych eksponatach i robią jej zdjęcia.
W muzeum znajduje się gablota z medalami zdobywców pucharu Polski, a nawet pamiątkowe… szklanki, które otrzymali piłkarze.
Muzeum nie powstałoby bez pomocy kibiców, ale równie duży wkład w jego powstawanie mieli sportowcy. Kustosz szczególne zasługi przypisuje kulomiotowi Edmundowi Antczakowi i oszczepniczce Bernadecie Blechacz, którzy dostarczyli wiele cennych pamiątek.
– Wiele zawdzięczamy też panu Jerzemu Żylewiczowi, który jest synem założyciela klubu. Bardzo pomogli też pani Zofia Malak, matka naszego sztangisty i olimpijczyka Waldka Malaka, nasi trenerzy, trener Polski, no i oczywiście piłkarze.
Muzeum Lechii znajduje się na PGE Arenie. Eksponaty można oglądać codziennie od 10:00 do 16:00 oprócz poniedziałków i dni meczowych. Bilet normalny kosztuje 5 zł, ulgowy 3 zł. Autor: Agata Olszewska/Sylwester Pięta