Prawie 5 tysięcy ton liści wywożonych jest z ulic Trójmiasta każdego roku – informują służby komunalne. Usuwanie liści z chodników i ulic to jak walka z wiatrakami. Rano służby je zabierają, a już po chwili kolejne spadają z drzew.
Najgorzej jest, gdy pada deszcz. Przechodnie, z którymi rozmawiał nasz reporter skarżyli się zwłaszcza na mokre liście, na których łatwo jest się poślizgnąć. – Jest ślisko i niebezpiecznie, można nogę złamać i uszkodzić nawet kręgosłup, ktoś powinien te liście posprzątać, mówili mieszkańcy.
Do sprzątania liści z chodników przy prywatnych posesjach zobowiązani są ich właściciele. Przy chodnikach i ulicach należących do wspólnot, za liście odpowiadają zarządcy.
– Pozostałe drogi i chodniki sprząta miasto, mówi Katarzyna Kaczmarek z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku.
Mieszkańcy, którzy chcą się pozbyć liści z przydomowych ogródków, mogą to zrobić, wrzucając je do pojemników na odpady mokre. Jeżeli nie segregują śmieci, liście wrzucają do pojemnika, do którego trafiają pozostałe odpady.
Jeżeli nie ma miejsca w pojemniku na odpady mokre, właściciel powinien zebrać liście i włożyć je do worka.
– Worek należy ustawić obok pojemnika z odpadami mokrymi, dodaje Kaczmarek.
Z kolei na osiedlach mieszkaniowych worki z liśćmi należy ustawić przy wiatach do gromadzenia odpadów. W przypadku dużej ilości, należy złożyć firmom wywozowym zapotrzebowanie na kontener do liści.
– Jesienne sprzątanie chodników przy posesjach to nie tylko kwestia estetyki, ale także odpowiedzialności prawnej właścicieli, mówi Miłosz Jurgielewicz ze Straży Miejskiej w Gdańsku. Przechodzień, który poślizgnie się na niesprzątniętych liściach i dozna urazu może żądać odszkodowania, zwrotu kosztów leczenia, a nawet wypłacania renty.
Strażnicy miejscy, mogą również nałożyć na właścicieli nieruchomości mandat w wysokości 500 złotych.