Gdynia: Sąsiedzki spór o zabudowany balkon

Zabudowała balkon, jak tysiące innych osób, ale problem ma jako jedna z niewielu. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Gdyni nałożył 6 tysięcy złotych grzywny na panią Antoninę Kwoczak za to, że zabudowała balkon 4 oknami. Teraz komornik pobiera co miesiąc z jej emerytury 400 złotych, a starsza pani zastanawia się nad zgłoszeniem sprawy do prokuratora, bo czuje się oszukana przez nadzór budowlany.
Spór ciągnie się od ponad 6 lat. O tym, że pani Antonina zabudowała balkon bez zezwolenia, doniósł inspektorom jej sąsiad. Jak tłumaczy, popadli w konflikt, gdy mieszkający piętro niżej lokator wybudował nad swoim balkonem zadaszenie.
   
– Daszek został przytwierdzony tuż pod moim parapetem. Śruby wwiercono tak głęboko, że w moim mieszkaniu pojawiła się wilgoć, poza tym dach zasłaniał mi niemal cały widok. Poprosiłam go o to, aby go zdemontował, ale on się nie zgodził. Poprosiliśmy więc, aby sprawę rozstrzygnął nadzór budowlany. Wtedy sąsiad doniósł na nas, że zabudowaliśmy bez zezwolenia balkon, opowiada pani Antonina.

Inspektorzy nadzoru budowlanego pojawili się więc w jej mieszkaniu, a na początku 2007 roku samotna emerytka otrzymała informację, że jeśli chce zalegalizować zabudowany balkon, powinna dostarczyć m.in. jego projekt budowlany.

Pani Antonina zleciła przygotowanie projektu i wydała na niego 20 tysięcy złotych. Dokumenty dostarczyła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, ale mimo to w 2011 roku nałożono na nią grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych (do dzisiaj komornik ściąga 400 złotych miesięcznie z emerytury pani Antoniny) i nakazano rozbiórkę 4 okien.

Teraz pani Antonina chce donieść do prokuratury na nadzór budowlany, bo ten, jej zdaniem, naraził ją na olbrzymie straty. Miały one polegać między innymi na bezcelowym przygotowaniu projektu technicznego.

Nasz reporter nieoficjalnie ustalił, że jednym z powodów tego, że urzędnicy nie zalegalizowali inwestycji, był fakt, że pani Antonina o 2 miesiące spóźniła się z dostarczeniem projektu budowlanego, który miał służyć do legalizacji zabudowanego balkonu.

Inspektorzy w luźnych rozmowach przyznali, że mogliby przymknąć oko na opóźnienie, gdyby pani Antonina wykonała drugi krok konieczny do legalizacji, czyli uiściła opłatę legalizacyjną. A ta ze względu na fakt, że nielegalna inwestycja dotyczyła dużego obiektu, jakim jest blok wielorodzinny wyniosła aż 250 tysięcy złotych. Wskazują, że informacja o opłacie legalizacyjnej znajduje się w piśmie, które otrzymała pani Antonina.

Z racji, że pani Antonina ani nie zalegalizowała zabudowanego balkonu ani go nie rozebrała, urzędnicy nałożyli na nią grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych. Emerytka będzie spłacać ją do grudnia br. Na tym jednak nie skończy się jej sprawa. Nadal bowiem obowiązuje ją nakaz rozbiórki 4 okien.

– Nie mogę konkretnie odnosić się do tej sprawy. W takiej sytuacji procedura jest następująca: inspektorat poszukuje wykonawcy robót, zleca przeprowadzenie prac, opłaca tego wykonawcę, a następnie koszty przerzuca na właściciela nieruchomości, który sam nie dostosował się do nakazu rozbiórki, tłumaczy Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gdyni Witold Barański.

Rocznie jego inspektorat prowadzi tylko 5-6 spraw dotyczących nielegalnej zabudowy balkonu. Jak to możliwe, skoro mieszkań z zabudowanymi balkonami są w Gdyni setki? Barański przyznaje, że ze względu na natłok obowiązków inspektorzy zajmują się tylko tymi sprawami, w których ktoś poinformował inspektorat o nielegalnej inwestycji (jak w przypadku pani Antoniny) albo tymi, gdy inspektorzy podczas badania innej sprawy dowiadują się o samowoli.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj