Pani Mariola opiekuje się dorosłym niepełnosprawnym synem, z którym mieszka przy ul. Łużyckiej na gdańskim Chełmie. Od 2021 r. stara się o wykonanie dodatkowego wjazdu do swojego mieszkania, które znajduje się na parterze. Wspólnota mieszkaniowa zgodziła się na takie rozwiązanie, ale za to zgody nie wyraził konserwator zabytków. Obecnie, aby gdziekolwiek wyjść, matka i syn są zależni od osób trzecich, co utrudnia im codzienne życie.
Łukasz ma 32 lata. W 2019 roku wskutek nieszczęśliwego incydentu doznał zatrzymania akcji serca. Nagle stracił przytomność na ulicy, a późniejsze komplikacje sprawiły, że stał się osobą niepełnosprawną.
– Od czterech lat jesteśmy zamknięci w czterech ścianach. Życie Łukasza ograniczyło się tylko do jego pokoju. Wszystko zaczęło się pewnego wieczoru, gdy poprosiłam go o wyrzucenie śmieci. Poszedł i w drodze powrotnej, już przy bloku, zasłabł. Od tej pory wymaga stałej opieki. Zajmowanie się synem zmusiło mnie do zaprzestania swojej działalności w pracy. Utrzymujemy się z zasiłku opiekuńczego i renty socjalnej. Koszty leczenia są duże, bo dochodzą do tego leki oraz specjalistyczne żywienie – tłumaczyła pani Mariola Jędruszek, mama niepełnosprawnego Łukasza.
BRAK ZGODY KONSERWATORA
By ułatwić funkcjonowanie i dostęp do rehabilitacji mężczyzny, potrzebny jest swobodny wjazd i wyjazd dla wózka inwalidzkiego. Jak mówi pani Mariola, takie rozwiązanie zapewniłyby drzwi balkonowe, których obecnie tam nie ma. Zainstalowane miałyby być przy nich rampy. Budynek wpisany jest do Gminnej Ewidencji Zabytków, co oznacza, że wszelkie zmiany należy uzgodnić z konserwatorem zabytków.
– W naszym miejscu nie ma prawidłowego wejścia dla Łukasza. Nie można zamontować żadnego podjazdu i windy. Moim pomysłem było wybicie drzwi balkonowych z istniejącego okna, nie narusza to konstrukcji budynku. Od ośmiu miesięcy walczę o zgodę od konserwatora zabytków, który cały czas stoi usilnie przy swojej decyzji mówiąc: „nie” . W drugiej decyzji stwierdził, że wybicie drzwi balkonowych byłoby „niehistoryczne” – wyjaśnia.
SKAZANI NA POMOC INNYCH
Mama Łukasza, aby wyjść ze swoim synem na zewnątrz, musi prosić o pomoc innych ludzi. Sama nie jest w stanie udźwignąć wózka inwalidzkiego.
– Gdziekolwiek wychodzimy, moim niezawodnym kołem ratunkowym jest Kamil, czyli mój drugi syn. Zawsze wynosi Łukasza na rękach, ale najpierw wózek przed klatkę. Kamil pracuje i mieszka gdzie indziej także my z Łukaszem jesteśmy tylko i wyłącznie sami – podkreślała Jędruszek.
ZGODA WSPÓLNOTY NIE WYSTARCZA
Pani Mariola wystąpiła o zgodę do wspólnoty mieszkaniowej już w 2021 roku. Okazało się, że taki krok nie wystarczy.
– Pani Mariola wystąpiła do wspólnoty z wnioskiem o wyrażenie zgody na zmianę stolarki okiennej na stolarkę drzwiową. Z racji, że mieszka na parterze sądziła, że będzie można wykonać wyjazd z tego lokalu z pominięciem klatki schodowej, która nie jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Uzyskała zgodę i rozpoczęła całą procedurę. Grunt wspólnoty jest tylko po obrysie budynku. Ten zjazd miał być zlokalizowany na terenie gminnym poprzez teren zielony, aby dochodził w ten sposób do chodnika. Pani Mariola wystąpiła więc do wydziału architektury, a on wysłał ją do uzgodnienia do Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Dostała dwukrotnie odmowę. Ostania odmowa jest z 23 lutego tego roku. Do uzasadnienia przywołane zostały zaszłości historyczne tego osiedla – opisywała Barbara Murdzia z zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej Łużycka 1-13.
POMOC TELEWIZYJNEJ EKIPY BUDOWLANEJ
Z pomocą pani Marioli i jej synowi ruszyła ekipa remontowa działająca w ramach programu telewizyjnego. Zapytaliśmy o zdanie konserwatora zabytków, nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi. Pani Mariola kontaktowała się także z Departamentem Ochrony Zabytków w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz z Rzecznikiem Praw Obywatelskich.
Posłuchaj materiału reportera:
Marta Włodarczyk/ol