Karol Nawrocki reaguje na reportaż o JPII. „Insynuacjami nie uda się zabić pamięci o papieżu”

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Tak jak Agcy nie udało się zamordować świętego papieża Polaka Jana Pawła II, tak insynuacjami i półprawdami nie uda się zamordować pamięci o naszym wybitnym Polaku – powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki.

Na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki odniósł się do oskarżeń wobec Jana Pawła II o tuszowanie pedofilii w Kościele z okresu jego posługi jako metropolity krakowskiego, które pojawiły się w reportażu Marcina Gutowskiego w TVN 24 i w książce Ekke Overbeeka.

– Gdy przyglądam się tym insynuacjom i temu, co stara się wpoić części społeczeństwa odnośnie Jana Pawła II, to widzimy przede wszystkim, że jest to głęboko pozbawione warsztatu historycznego – ocenił. Nawrocki przypomniał, że „są to dokumenty i akta, które przez wiele lat były w opracowaniu bardzo dobrych i fachowych historyków Instytut Pamięci Narodowej”.

– Jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej chcę jasno powiedzieć – po analizie tych akt nie wynika z nich w żaden sposób, że Jan Paweł II, wówczas jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła, posiadał taką wiedzę, która wybrzmiewa w niektórych materiałach – powiedział Nawrocki.

„KŁAMSTWA POZBAWIONE WARSZTATU HISTORYCZNEGO”

Historyk zwrócił także uwagę na to, że „bardzo ważna jest technologia pracy nad prawdą”. – Zwróćmy uwagę, że gdy dochodzimy czy do agenturalnej współpracy danej postaci historycznej, czy do pewnych wciąż obciążających faktów, to badamy wszystkie źródła. Jest to proces, na który składa się wiele aktywności badawczych i naukowych – przypomniał.

– Tymczasem opinia publiczna jest podbudowana nawet nie półprawdami, tylko kłamstwami pozbawionymi warsztatu historycznego jedną książką i jednym reportażem. Dla mnie jako dla historyka i prezesa Instytut Pamięci Narodowej jest to niepoważne i oburzające. Mamy bowiem do czynienia z wyjątkową postacią – świętym papieżem i wielkim Polakiem – podkreślił dr Nawrocki.

Historyk, zastępca dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej prof. Paweł Skibiński podkreślił, że trudno mu oceniać „sprawność autorów tych materiałów medialnych”. – Mogę natomiast powiedzieć tylko tyle, że za atakiem na Jana Pawła II stoi zapewne jakiś projekt budowania nowej tożsamości poprzez destrukcję tej, którą mamy w tej chwili – dodał.

Historyk ocenił, że jest to nieuczciwie, ponieważ „opiera się na zinstrumentalizowanej informacji”. – Czy można się z tym pogodzić? Uważam, że nie, ponieważ wydaje się, że właściwie nie ma nic pozytywnego do zaproponowania ten sposób myślenia o naszej przeszłości. Powinniśmy bardzo ostrożnie jako społeczeństwo odnosić się w ogóle do pomysłów wyłącznie medialnego kreowania naszej wiedzy o przeszłości – zaznaczył.

Prof. Skibiński wyjaśnił, że „powinno się to opierać na pewnej podstawie – najpierw badawczej, potem popularyzatorskiej i edukacyjnej, a dopiero potem medialnej”.

– To wszystko zapewnia próbę zetknięcia się nas z rzeczywistością, czyli próbę dotarcia do prawdy. Jeżeli odrzucimy to założenie, że jednak staramy się o prawdę, także stawiając trudne pytania, to wtedy jesteśmy po prostu bezradni – wskazał.

– Obawiam się, że ludzie, którzy tworzyli te materiały medialne, oni nie tyle nie chcą dojść do prawdy, co chyba uważają, że w ogóle tej prawdy nie ma oraz wszystko jedno, co powiedzą, będzie to strawione przez opinię publiczną. Mam nadzieję, że się pomylili – powiedział historyk.

HISTORYCY MIELI DOSTĘP DO TYCH SAMYCH MATERIAŁÓW I DOSZLI DO ODMIENNYCH WNIOSKÓW

– Historia jest poważną nauką. Wśród dziennikarzy jest pokusa traktowania historii jako czegoś, o czym da się opowiedzieć samodzielnie – podkreślił z kolei dyrektor Biblioteki Narodowej dr Tomasz Makowski, dodając, że „nie da się”.

– Pięcioletnie studia historyczne budują warsztat. Nie mamy dostępu do przeszłości, nie jesteśmy w stanie – jak w naukach empirycznych – sprawdzić, czy coś się wydarzyło, miało miejsce. Dlatego warsztat, który jest budowany przez długie studia u historyków, pozwala oddzielić rzeczy prawdziwe od nieprawdziwych, a także źródła, które powstały nawet bez świadomości z treściami nieprawdziwymi od tych, które przekazują nawet przy złej woli informacje prawdziwe – podkreślił Makowski.

Podkreślił także, że „historycy, którzy mieli dostęp do tych samych dokumentów, z których korzystał zarówno dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych, jak i autor książki ostatnio opublikowanej, doszli do odmiennych zupełnie wniosków”.

PAP/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj