Pomorscy miłośnicy jednośladów otworzyli tegoroczny sezon motocyklowy w Sobowidzu. Tam proboszcz lokalnej parafii – i również motocyklista – ksiądz Krzysztof „Maślak” Masiulanis zaprosił na mszę świętą, podczas której poświęcono pojazdy.
Na to wydarzenie co roku przyjeżdżają motocykliści, odpalając po zimowej przerwie swoje maszyny. Tego dnia słoneczna aura dopisała i jednośladów nie brakowało. Nie ma motocyklisty, który nie czekałby z utęsknieniem na wiosnę, by móc realizować swoją pasję i wyruszyć w trasę – bliższą, czy dalszą.
– Jesteśmy tutaj co roku, Zawsze idziemy na tę mszę, bez niej nie ma sezonu. Od tego się wszystko zaczyna. Sezon bywa czasem wymagający, dlatego też trzeba poświęcić Bogu wszystkie nasze drogi – podkreślał uczestnik.
– Jedziemy około 300, może 400 kilometrów, wypijemy kawę i wracamy. Niektórzy pytają: „Co wy w tym widzicie, żeby jechać tak daleko, jak możecie równie dobrze tę kawę wypić tutaj gdzieś blisko?”. Nie, to jest właśnie ta frajda. Takiej kawy, jak tam, tu na pewno nie ma, ona tak nie smakuje – żartował sobie jeden z pasjonatów.
– Tego brakuje przez całą zimę: ten wiatr we włosach, dźwięk z rur wydechowych, wolność i kwitnące rzepaki. To jest coś pięknego. Powietrze pięknie pachnie, mamy tutaj bezpośredni kontakt z naturą. Jest to takie uczucie, jakby człowiek był w innym świecie – dodawał, zachwycając się urokami tego hobby.
Ksiądz Krzysztof Masiulanis apelował między innymi o ostrożność, bezpieczeństwo i wspólne dzielenie się pasją. Wspomniał też tych, których już zabrakło.
– Przywołujemy wiosnę, bo za dwa dni ma zacząć się ta astronomiczna, a motocykliści to takie fajne ptaki-zwiastuny. Apelujemy też do kierowców żeby nas zauważyli oraz do drogowców, żeby piaseczek nie leżał na łukach po zimie, bo to jest dla nas śmiertelnie niebezpieczne, a także do siebie nawzajem, żebyśmy się tą pasją dzielili z tymi, którzy do nas przychodzą, czy kiwają nam czasem, ale też do Boga, o jego uśmiech i życzliwość, o to żeby pilnował nas w momentach, kiedy zabraknie nam chociaż trochę roztropności – mówił.
W konkursie wytypowano najstarszy motocykl, który pojawił się na tym wydarzeniu – miał on 76 lat. Odznaczono także właściciela, który najdłużej posiada jedną i tę samą maszynę. Zwycięzca ma ją już od 37 lat. Osoba, która pokonała najdłuższą drogę, przejechała 118 kilometrów z Lnisk. Najmłodszym fanem motoryzacji okazał się pięciolatek, a najstarszy miał 80 lat.
Oficjalne zakończenie sezonu odbędzie się na początku października w Sierakowicach.
Aleksandra Trembicka/aKa